dawno mnie tutaj nie było, a nawet jak byłam to mało pisałam, dziś pewnie też szału nie będzie... od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pewien post, ale z nim jeszcze poczekamy chyba, że dziś, w przypływie weny coś powstanie. jak na razie nie mam tytułu, jak wymyślę to dopiszę.
taka refleksja mnie dziś dopadła, może mało odkrywcza: życie to gra. codzienna, świetna gra, przede wszystkim aktorska. od dziecka byłam uczona, że z momentem wejścia na scenę z twarzy ma nie schodzić uśmiech. wtedy nie ważne co się dzieje na scenie, widz w jakimś stopniu jest usatysfakcjonowany jeśli widzi uśmiech na twarzy. wczoraj przypomniała mi o tym babcia, bo mówiła, że widziała mnie i że cały czas się uśmiechałam, ja na to "babciu, choćby się waliło, paliło, nie chciało za nic w świecie uśmiechać, wchodząc na scenę, musisz". może nie zawsze to się sprawdza, bo zależy od tego co robimy na tej scenie. w przypadku występów z tańca towarzyskiego było to konieczne i wtedy dawno temu się tego nauczyłam. grając w orkiestrze ciężko się uśmiechać, bo albo patrzę w nuty albo się uśmiecham, ale przynajmniej na wejściu i wyjściu trzeba, tak samo w kapeli, ale kapela to coś innego niż orkiestra, można bardziej obserwować otaczający świat więc i częściej się uśmiechać. tak jak pisałam, czasem nie ma się na to najmniejszej ochoty, ale trzeba zagrać swoją rolę. w życiu jest tak samo. czasem nie mamy na coś ochoty, nie mamy ochoty się uśmiechać, nie mamy pozytywnej energii, ale wiemy, że ten uśmiech może komuś przynieść radość, ta energia może komuś pomóc, wtedy trzeba zagrać swoją rolę mimo wszystko. i choć czasem może to wyglądać jak oszustwo, bo skoro nam się nie chce to czemu mamy się uśmiechać na siłę? to oszustwem to nie jest, raczej działaniem w dobrej wierze, chęcią poprawienia świata, a i nam czasem lepiej się zrobi gdy zamiast rozpamiętywać czemu się nie uśmiechamy, uśmiechniemy się mimo wszystko.
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
wtorek, 18 sierpnia 2015
176 - zdjęcia z podróży
hej hej, trochę dawno mnie tu nie było, ale tak jakoś nie układa się teraz żeby posty pisać... niemniej, dziś pokażę wam trochę zdjęć, z ostatniej mojej wycieczki/podróży z rodziną. zdjęcia robione głównie przez okno z samochodu. może niektórzy nie mają ochoty oglądać takich zdjęć, ale w sumie to przede wszystkim zdjęcia krajobrazów, uważam, że niektóre naprawdę ciekawe. zapraszam do oglądania.
sobota, 8 sierpnia 2015
175 - niepewność czy pewność?
kiedy mamy pewność, że niepewność jest już pewnością, że to co niepewne, jest już pewne? tak naprawdę ciężko stwierdzić. nigdy nie możemy mieć do końca pewności w żadnej dziedzinie życia, bo życie przewrotne, zaskakuje nas na każdym kroku.
właśnie życie udowodniło mi, że jest przewrotne, że nie można mieć pewności do końca z niczym, a czekanie na coś jest głupie i lepiej dać się ponieść chwili, niż na coś czekać i myśleć, że jest się czegoś pewnym.
kiedy możemy mieć pewność, że to co było już nie wróci? że przeszłość jest już tylko przeszłością i nie ma szans na przyszłość? albo kiedy możemy być pewni że niepewna przyszłość będzie tą pewną i jedyną? w sumie to chyba nigdy... bo czasem przeszłość powraca, a przyszłość obraca się do nas plecami i ucieka.
pewność, niepewność. takie dwa słowa, dające czasem nadzieję, a czasem smutek i rozczarowanie.
z drugiej strony, jeśli balibyśmy się przyszłości bo nie gwarantuje nam pewności na takie jutro jakie byśmy chcieli, to stalibyśmy w miejscu i nic by się w życiu nie zmieniało. pewien mądry ktoś powiedział mi kiedyś, że jednego możemy być w życiu pewni, tego że umrzemy. więc jeśli życie dało nam tylko taką pewność, to bez sensu bać się niepewności. żyjmy, ryzykujmy i sprawiajmy żeby to co niepewne stawało się pewne. a wtedy mamy szansę na szczęście.
właśnie życie udowodniło mi, że jest przewrotne, że nie można mieć pewności do końca z niczym, a czekanie na coś jest głupie i lepiej dać się ponieść chwili, niż na coś czekać i myśleć, że jest się czegoś pewnym.
kiedy możemy mieć pewność, że to co było już nie wróci? że przeszłość jest już tylko przeszłością i nie ma szans na przyszłość? albo kiedy możemy być pewni że niepewna przyszłość będzie tą pewną i jedyną? w sumie to chyba nigdy... bo czasem przeszłość powraca, a przyszłość obraca się do nas plecami i ucieka.
pewność, niepewność. takie dwa słowa, dające czasem nadzieję, a czasem smutek i rozczarowanie.
z drugiej strony, jeśli balibyśmy się przyszłości bo nie gwarantuje nam pewności na takie jutro jakie byśmy chcieli, to stalibyśmy w miejscu i nic by się w życiu nie zmieniało. pewien mądry ktoś powiedział mi kiedyś, że jednego możemy być w życiu pewni, tego że umrzemy. więc jeśli życie dało nam tylko taką pewność, to bez sensu bać się niepewności. żyjmy, ryzykujmy i sprawiajmy żeby to co niepewne stawało się pewne. a wtedy mamy szansę na szczęście.
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
174 - tort z koparką
kolejny płaski tort. miała być koparka albo traktor, obie figurki wymagałyby masy przeróżnych szczegółowych elementów i musiałyby być duże i stosunkowo ciężkie. dlatego postawiłam znów na płaski obrazek. na górze koparka, dookoła traktory, dodatkowo trawka i chmurki i bajeczny tort gotowy. zapraszam do oglądania
Subskrybuj:
Posty (Atom)