200 - recenzja "historia pszczół"
dziś dwusetny, wyjątkowy post. więc i książka, o której wam napiszę musi być wyjątkowa. i jest. wyszła niedawno. czytałam o niej pozytywne komentarze więc zapragnęłam ją mieć u siebie. mama stwierdziła, że "będzie ładnie wyglądać na półce". też. ale przede wszystkim ładnie zapisała się w mojej głowie.
tytuł: "historia pszczół"
autor: maja lunde
już samo imię autorki brzmi bardzo adekwatnie do tytułu. nie jest to dokładnie historia pszczół jako taka. owszem, jest mnóstwo faktów, o których nie miałam pojęcia, a coś tam w życiu widziałam, jednak autorka pokazuje nam rzeczy, które mogą się przydarzyć teoretycznie,a które niestety przydarzyć się mogą. przedstawione są trzy historie, które w jakiś sposób się ze sobą łączą, a ich punktem wspólnym jest na pewno pszczoła. zresztą poczytajcie co jest napisane na okładce, ja lepiej tego nie ujmę.

piękna, mądra powieść. uczy szacunku, do życia, do przyrody. uczy, że nie możemy być pewni niczego, bo czasem coś spada na nas niespodziewanie i nie mamy czasu się nawet na to przygotować. trzeba być silnym, trzeba wierzyć, trzeba dbać o to co mamy, bo za jakiś czas możemy tego nie mieć. to wszystko jest tam pokazane, w trzech odrębnych historiach. czasem losy bohaterów są bardzo ciężkie, smutne, spotykają się z przeciwnościami, ale gdzieś każdy z nich ma w głowie myśl o małej pszczole, która sama jedna może nie zdziała wiele, ale w grupie może dużo, a bez niej życie jest praktycznie niemożliwe.
polecam. bardzo bardzo gorąco polecam przeczytać tą książkową pozycję.
myślę i myślę jak mam uzasadnić to czemu polecam. hmmmm... czemu? bo ona jest po prostu dobra, w różnych znaczeniach tego słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)