dziś pokażę wam pierniki, które robiłam na wesele, dla kogoś dla mnie ważnego :) były małe pierniki, jako podziękowania dla gości i duże, wręczane jako prezenty dla rodziców, chrzestnych i babci. wszystko w niebieskiej kolorystyce, oprócz trzech złotych, ale przez nie, mogłam się przez chwile poczuć "ozłocona". zapraszam do oglądania
małych serduszek było aż 180, ale zaczniemy od dużych. dla rodziców i babci były ze złotymi zdobieniami, dla chrzestnych na niebiesko. złote mogły być lepsze, zdecydowanie lepiej idzie mi pisanie lukrem z rękawa niż barwnikiem przy pomocy pędzelka.
pudełka, jak zwykle, robiła mamuśka :)
no i te z niebieskimi akcentami
a na koniec małe pierniczki, momentami miałam wrażenie, że się nie skończą nigdy, ale szczęśliwie trafiły już do gości weselnych i z tego co słyszałam, na poprawinach, to były dobre :)
tu podczas pakowania, oraz napój który ratował mnie w te upały, niby banał a jaki dobry, woda mineralna + sok z cytryny + mięta pieprzowa + zamrożone truskawki (chłodzą i nadają smak)
tutaj pierniczki w towarzystwie obrazu, prezentu dla państwa młodych, a na obrazie oni sami. malowała moja koleżanka, taaaaka artystka, możecie ją podglądnąć na facebooku i tutaj też
uwielbiam tą wstążkę w kropeczki
dziś to już tyle. jedyne co mogę napisać to to, że życzę wam takich wesel, z takimi ludźmi, z taką muzyką, no i może z takimi piernikami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)