zacznijmy od lukru. przyznaję, że ten mój mi nie wyszedł taki jak powinien. nie ma aksamitnej konsystencji i chyba był odrobinę za gęsty. a barwniki... zawsze korzystałam z takich w żelu. ostatnio kupiłam w proszku, bo tak jakoś wyszło, no i nie jestem do końca zadowolona, bo o ile kolor wyszedł genialny (mi przede wszystkim chodziło o ładny czerwony) to lukier z dodatkiem tego barwnika w proszku jest niezjadliwy. cierpki w smaku i ogólnie niedobry. z tymi w żelu nie miałam takiego problemu. ale do małych detali nadaje się super, bo ma intensywny ładny kolor.
niedziela, 20 października 2013
77 - osobiste warsztaty lukrowania
oglądałam dużo filmików, zdjęć krok po kroku, jak dekorować ciastka, przeważnie lukrem królewskim. i o tym jak taki lukier zrobić i jak go barwić. postanowiłam, że poćwiczę dekorowanie tak bez okazji. a odrobina wolnego czasu i zalegające kruche ciasto w lodówce utwierdziły mnie w tym, że to ten czas.
wtorek, 15 października 2013
76 - recenzja "oczy smoka"
łatwa, szybka, przyjemna - tak można określić ta książkę.
autor: stephen king
tytuł: "oczy smoka"
skala 1-10: yyyyyy 10?
teraz do mnie dotarło, że to co napisałam wyżej może brzmieć dwuznacznie. nic to. chodziło o to, że jest to książka nieskomplikowana, prosta, łatwa do czytania. fajna dla rozluźnienia umysłu.
akcja dzieje się dawno, dawno temu jak jeszcze żyły smoki. to dawno. bohaterami są król, jego synowie i czarnoksiężnik. jak również rozliczni przyjaciele. jak to zwykle w takich opowieściach bywa dobro walczy ze złem. zły mag knuje intrygę, aby przejąć rządy nad królestwem. nie obywa się bez ofiar. a najprawowitszy bohater, starszy syn króla, zostaje skazany za ojcobójstwo. musi przekonać wszystkich, że to nie on zabił ojca i musi ratować królestwo od upadku.
czasem potrzebuję takich książek, niezobowiązujących, które pochłania się praktycznie na raz, a jeśli nie na raz to baardzo szybko. w busie, na uczelni, na wykładzie, na pksie, w busie, w łóżku. byle szybciej dowiedzieć się co będzie dalej.
podobało mi się, że rozdziały były krótkie, więc w razie potrzeby można szybko zakończyć wątek. nie lubię jak rozdział ciągnie się przez czterdzieści stron i nie może się skończyć. tu było fajnie, krótko, co przyśpieszało akcję. kolejną godną zauważenia rzeczą jest narracja. narrator opowiada w pierwszej osobie, o historii, którą być może kiedyś gdzieś usłyszał. oczywiście są dialogi i narracja trzecioosobowa, ale wszystko jest sprytnie połączone i tworzy spójną całość, którą przyjemnie się czyta.
co jeszcze? sama nie wiem. to chyba pierwsza książka kinga jaką przeczytałam (chyba, że inną kiedyś dawno, ale nie pamiętam[jednak czytałam]) i stwierdzam, że może się z nim zaprzyjaźnię.
a wracając do tej pozycji. polecam, bo jest "łatwa, szybka, przyjemna" ;)
autor: stephen king
tytuł: "oczy smoka"
skala 1-10: yyyyyy 10?
teraz do mnie dotarło, że to co napisałam wyżej może brzmieć dwuznacznie. nic to. chodziło o to, że jest to książka nieskomplikowana, prosta, łatwa do czytania. fajna dla rozluźnienia umysłu.
akcja dzieje się dawno, dawno temu jak jeszcze żyły smoki. to dawno. bohaterami są król, jego synowie i czarnoksiężnik. jak również rozliczni przyjaciele. jak to zwykle w takich opowieściach bywa dobro walczy ze złem. zły mag knuje intrygę, aby przejąć rządy nad królestwem. nie obywa się bez ofiar. a najprawowitszy bohater, starszy syn króla, zostaje skazany za ojcobójstwo. musi przekonać wszystkich, że to nie on zabił ojca i musi ratować królestwo od upadku.
czasem potrzebuję takich książek, niezobowiązujących, które pochłania się praktycznie na raz, a jeśli nie na raz to baardzo szybko. w busie, na uczelni, na wykładzie, na pksie, w busie, w łóżku. byle szybciej dowiedzieć się co będzie dalej.
podobało mi się, że rozdziały były krótkie, więc w razie potrzeby można szybko zakończyć wątek. nie lubię jak rozdział ciągnie się przez czterdzieści stron i nie może się skończyć. tu było fajnie, krótko, co przyśpieszało akcję. kolejną godną zauważenia rzeczą jest narracja. narrator opowiada w pierwszej osobie, o historii, którą być może kiedyś gdzieś usłyszał. oczywiście są dialogi i narracja trzecioosobowa, ale wszystko jest sprytnie połączone i tworzy spójną całość, którą przyjemnie się czyta.
co jeszcze? sama nie wiem. to chyba pierwsza książka kinga jaką przeczytałam (chyba, że inną kiedyś dawno, ale nie pamiętam[jednak czytałam]) i stwierdzam, że może się z nim zaprzyjaźnię.
a wracając do tej pozycji. polecam, bo jest "łatwa, szybka, przyjemna" ;)
sobota, 12 października 2013
75 - recenzja "mistrz i małgorzata"
sama nie wiem czego się spodziewałam po tej książce, ale na pewno czegoś innego. podejrzewam, że nie do końca zrozumiałam co miała przekazać, ale nie wszystko muszę pojmować.
autor: michaił bułhakow
tytuł: "mistrz i małgorzata"
skala 1-10: 8
gdzieś tam od dawna wiedziałam, że ona istnieje i chyba kiedyś nawet była lekturą szkolną, ja na nią nie trafiłam w szkole więc postanowiłam przeczytać teraz bez przymusu.
postanowiłam, że w tym przypadku nie będę opisywać fabuły. ja kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać i o czym będzie. zaskoczenie było totalne więc nie chciałbym zdradzać potencjalnemu czytelnikowi o co chodzi. a jeśli ktoś czytał to będzie wiedział o czym piszę.
jak już wcześniej napisałam, chyba nie do końca zrozumiałam przekaz tej książki. bo chyba jakiś przekaz ma?
na początku ciężko było mi się połapać we wszystkich nazwiskach rosyjskich, które się pojawiały i nieoczekiwanych zmianach biegu wydarzeń. jednak gdy już wszystko jakoś zadomowiło się w moim umyśle zaczęłam czytać "ze zrozumieniem" i coraz bardziej mi się podobało. bo mimo wszystko podobało mi się. nie spodziewałabym się, że książka, która porusza tak różne, ważne tematy może być w taki sposób napisana. i choć nie piszę jakie tematy i w jaki sposób to wybaczcie, dzisiejszy post taki po prostu będzie, z wieloma niedomówieniami.
naprawdę nie wiem jak ocenić tą książkową pozycję. ma u mnie wysoką notę, osiem, ale to dlatego, że w taki, prosty sposób mi się podoba. no i chyba muszę zacząć czytać więcej mądrych książek przy, których trzeba myśleć żeby umysł lepiej pracował.
może jakąś polecacie? i jeśliby ktoś miał jakieś zdanie na temat "mistrza i małgorzaty" zapraszam do komentowania.
autor: michaił bułhakow
tytuł: "mistrz i małgorzata"
skala 1-10: 8
gdzieś tam od dawna wiedziałam, że ona istnieje i chyba kiedyś nawet była lekturą szkolną, ja na nią nie trafiłam w szkole więc postanowiłam przeczytać teraz bez przymusu.
postanowiłam, że w tym przypadku nie będę opisywać fabuły. ja kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać i o czym będzie. zaskoczenie było totalne więc nie chciałbym zdradzać potencjalnemu czytelnikowi o co chodzi. a jeśli ktoś czytał to będzie wiedział o czym piszę.
jak już wcześniej napisałam, chyba nie do końca zrozumiałam przekaz tej książki. bo chyba jakiś przekaz ma?
na początku ciężko było mi się połapać we wszystkich nazwiskach rosyjskich, które się pojawiały i nieoczekiwanych zmianach biegu wydarzeń. jednak gdy już wszystko jakoś zadomowiło się w moim umyśle zaczęłam czytać "ze zrozumieniem" i coraz bardziej mi się podobało. bo mimo wszystko podobało mi się. nie spodziewałabym się, że książka, która porusza tak różne, ważne tematy może być w taki sposób napisana. i choć nie piszę jakie tematy i w jaki sposób to wybaczcie, dzisiejszy post taki po prostu będzie, z wieloma niedomówieniami.
naprawdę nie wiem jak ocenić tą książkową pozycję. ma u mnie wysoką notę, osiem, ale to dlatego, że w taki, prosty sposób mi się podoba. no i chyba muszę zacząć czytać więcej mądrych książek przy, których trzeba myśleć żeby umysł lepiej pracował.
może jakąś polecacie? i jeśliby ktoś miał jakieś zdanie na temat "mistrza i małgorzaty" zapraszam do komentowania.
poniedziałek, 7 października 2013
74 - hmmmmm....
ostatni tydzień uświadomił mi, że czasem jesteśmy do czegoś zdolni, ale o tym nie wiemy. wystarczy czasem jedno zdanie/słowo, które potrafi dać do myślenia i zmienia postrzeganie świata, otaczających nas wyzwań i problemów. nie dostrzegamy czegoś do czego możemy być zdolni i co możemy zdołać zrobić. a przy odrobinie samozaparcia i dobrej woli, po odpowiednim bodźcu, tak naprawdę możemy wszystko.
brzmi to górnolotnie, a jest o małej sprawie, jednak ja się cieszę, że ona jest i że dobrze nam razem.
życzę wam wszystkim takich ludzi co powodują dobre zdarzenia i potrafią uświadomić coś o czym nie zdajemy sobie sprawy.
no i miłego tygodnia wszystkim.
brzmi to górnolotnie, a jest o małej sprawie, jednak ja się cieszę, że ona jest i że dobrze nam razem.
życzę wam wszystkim takich ludzi co powodują dobre zdarzenia i potrafią uświadomić coś o czym nie zdajemy sobie sprawy.
no i miłego tygodnia wszystkim.
czwartek, 3 października 2013
73 - śliwki w czekoladzie
choć sezon śliwkowy już chyba jest zakończony? to może będzie to inspiracją dla kogoś na kiedyś. śliwki w czekoladzie to jedne z moich najulubieńszych czekoladek/pralinek, a ogrom śliwek i koleżanka (a tak naprawdę jej tata) zainspirowali mnie do zrobienia ich w domu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)