dziś trzy torty. mało pisania. dużo zdjęć. nie mam ostatnio głowy do pisania. do tortów też nie bardzo, ale coś niecoś wyszło, to wam pokażę. niedługo będą kolejne (mam nadzieję, że wyjdą) więc będą kolejne zdjęcia, dlatego post podzielę na dwie części żebyście się nie zanudzili oglądając.
hmmmm tak patrzę na to zdjęcie powyżej to w sumie mamy tu cztery torty... to znaczy cztery okazje, bo w sumie piłka była ściągana to tortów tak naprawdę jest pięć.
zacznijmy od tego na chrzest. biały z różowymi dodatkami, bo dla dziewczynki. może stereotypowo, ale jak dostałam zdjęcie tortu z solenizantką to stwierdziłam, że dobrze że istnieją stereotypy. bo malutka była ubrana na różowo, z taką samą kokardką na głowie i w ogóle strasznie podobna... choć tego nie planowałam. ale serce raduje się na widok takich zdjęć. wam niestety pokażę tylko zdjęcia tortu
kolejny, podwójny. dla sióstr które mają urodziny w niedalekiej odległości od siebie. znów hello kitty, ale w mniej drapieżnej wersji niż ostatnio plus motylki do dekoracji. druga strona tortu należała do młodej skrzypaczki... nie jestem do końca zadowolona z cukrowego instrumentu, ale musimy przyjąć na klatę to jaki jest, kolejny może będzie lepszy.
ostatni tort... w sumie do samego złożenia nie wiedziałam jak będzie wyglądał. zrobiłam figurkę, którą rodzina "wyceniła" na 70 lat, więc ona nie mogła stanąć na torcie. mama upiekła dodatkowy mały biszkopt i zrobiłam piłkę do siatki i to chyba było lepsze niż ta nieszczęsna figurka, którą rozczłonkowałam już po udekorowaniu tortu i nadal leży w kuchni i można ją składać i rozkładać. siostra poradziła mi jak zrobić szew na piłce. no i jestem dumna z kokardy, chyba tak naprawdę pierwszy raz mi się stuprocentowo podoba.
ciepłego tygodnia życzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)