czwartek, 1 września 2016

206 - ogień nie muzyka

odczuwam taaaaki stres pisząc ten post, bo już tak dawno nic tutaj nie było. cisza na blogu, jedynie na facebooku pojawiały się zdjęcia. a tyle się działo! dwa razy byłam nad naszym polskim morzem, piekłam, dekorowałam, czytałam, zaczęłam zaprzyjaźniać się z rowerem. jednak zdarzenia z ostatniego tygodnia przeważyły szalę pozytywnych doznań i dlatego piszę ten tekst. 

a co się działo?
byłam na fantastycznym festiwalu muzyki bałkańskiej - pannonica folk festival
a w niedzielę brałam czynny udział w koncercie na sto mandolin. takiej dawki muzyki szybko zapomnieć nie można




pierwsze co muszę napisać to to, że głupia byłam, że przez poprzednie lata nie uczestniczyłam w festiwalu. mimo, że jest praktycznie na wyciągnięcie ręki. owszem, myślałam "fajnie by było zobaczyć", ale nic w tym kierunku nie zrobiłam. w tym roku również nic nie zrobiłam aby tam się znaleźć, jednak życie jest tak dziwnie skonstruowane, że sprawia nam niespodzianki tam gdzie naprawdę się ich nie spodziewamy. nie będę się wdawać w szczegóły, jednak napiszę, że dzięki jednej, dobrej (wiecznie uśmiechniętej) duszyczce znalazłam się w tym magicznym miejscu, z fantastycznymi ludźmi i jeszcze lepszą muzyką. 



czym jest ten festiwal?
 na oficjalnej stronie piszą o nim tak: 
"Pannonica Folk Festival – jest kulturalną wizytówką Sądecczyzny i apoteozą różnorodności, wielokulturowości i bogactwa muzycznego Polski i całej Nowej Europy.
Odbywa się w urokliwej dolinie Popradu, na historycznym szlaku wędrówek ludów i kultur z obszaru Pannonii na północ Europy."

to tylko bardzo ogólny opis, tak naprawdę mało mówi i nie daje bodźca "musisz tam być!"

pannonica to przede wszystkim muzyka, piękna muzyka. ludzie, uśmiechający się, cieszący z tego, że są tam w gronie innych czujących to samo. jedzenie i picie, z różnych zakątków świata, pyszne, pachnące. natura, otaczająca ze wszystkich stron, bo to właśnie wśród pól stoi festiwalowa scena, a obok rozciąga się pole namiotowe i liczne stragany. stragany oferujące, wcześniej wspomniane już jedzenie, ale też różnego rodzaju rękodzieło począwszy od filiżanek, poprzez torby, biżuterię, spodnie, bluzki i wiele innych. 


tak własnie wygląda festiwalowa rzeczywistość. jednak cała magia zaczyna się gdy na scenie zaczynają pojawiać się kolejne zespoły. brzmienie trąb i innych instrumentów mam w głowie do dziś, choć powodem tego może być też coś innego, ponieważ idąc za radą koleżanki pisząc ten tekst słucham jednego z zespołów - dejan petrović big band
serbski zespół, który najbardziej zapadł mi w pamięci. co ci faceci robili na scenie.... nie da się tego opisać słowami, żadne filmy ani nagrania również nie oddadzą tego co czuje się słuchając żywej muzyki w ich wykonaniu. grają chyba wszystko, ich regionalne melodie, popularne znane na całym świecie piosenki, klasyki i coś co zdziwiło nas najbardziej na koncercie: 
ja - grają rammsteina?
k - ....... tak, du hast
i tak, to było "du hast". więc widzicie. grają naprawdę wszystko


w piątek staliśmy obok chłopaka, który przez dość długi czas wymachiwał ogromną polską flagą. piękne to było. mnóstwo ludzi tańczyło, śpiewało. pośród słuchających było bardzo dużo rodziców z dziećmi. dziećmi nieraz maleńkimi, z ogromnymi słuchawkami na uszach, tłumiącymi głośne dźwięki. o czym to świadczy? że ci ludzie są fajnymi rodzicami, nie rezygnują z czegoś pięknego tylko dlatego, że mają dzieci. a te dzieci też będą mieć fajne wspomnienia, bo w końcu niecodziennie można być na takim festiwalu. 

w sobotę występowała dikanda, polski zespół, o nich nawet nie będę pisać, bo tutaj idealnie pasuje festiwalowe hasło "ogień nie muzyka". jednak przypomniała mi się fajna sytuacja. po ich koncercie, który oglądałyśmy z pierwszego rzędu, podszedł do nas ochroniarz stojący pod sceną i mówi, że na wielu koncertach był, ale takiego "pałera" dawno nie widział. ja też. 

wiele małych i większych historii można by jeszcze opowiedzieć, jednak mam nadzieję, że po tym wpisie poczujecie choć trochę ten klimat, który się odczuwa będąc tam. mam plan być tam w przyszłym roku. trzymajcie kciuki żeby się udało! 


zdjęcia, które ubarwiły tekst są dzięki uprzejmości mojego kolegi - maćka talara, dziękuję




oby więcej takich muzycznych sytuacji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)