ludzie, ludziska, ludziątka. najgenialniejsze coś co przeczytałam ostatnimi czasy. i w ogóle jedno z lepszych, które kiedykolwiek przeczytałam. meeeega. i nikt mnie do tego wpisu nie zmuszał, ani nic za to nie mam. po prostu jestem zachwycona tą książką.
autor: dumas aleksander
tytuł: "hrabia monte christo"
skala 1-10: 15 :)
w tym miejscu zawsze zastanawiam się co napisać żeby nie zabrać komuś przyjemności czytania i odkrywania kolejnych wątków. niemniej spróbuję jakoś zarysować fabułę bez zdradzania szczegółów.
głównym bohaterem jest edmund. pojawia się on na początku powieści jako młody chłopak, którego przyszłość maluje się w pięknych barwach. ma zostać kapitanem statku, poślubić piękną, kochaną kobietę i żyć dostatnie. wiadomo, że szczęście przeważnie odwraca się w najlepszym momencie od człowieka. tak też było i w tym przypadku. młody chłopak trafił do więzienia. jego nadzieje, plany legły w gruzach a on sam cudem przeżył kolejne czternaście lat. więzienie, choć wydawałoby się końcem świata, dla niego otworzyło nowe możliwości, a przeżył tam może nie piękne, ale bardzo pouczające lata. opuściwszy więzienie powziął postanowienie, że zemści się na tych, przez których tyle wycierpiał i tyle stracił.
i tu zaczyna się najciekawsza część. choć każda jest równie zajmująca. więc nic pisać więcej nie będę. jeśli ktoś czytał to wie, a jak ktoś nie czytał to może zechce.
co mnie tak urzekło w tej książce?
chyba wszystko. od początku do końca jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach. nie ma tam żadnego niedomówienia.
na początku jednak miałam problem, zaczęłam, przeczytałam kawałek, przestałam czytać. znów zaczęłam, przeczytałam kawałek i znów zwątpiłam. i tak chyba ze cztery razy podchodziłam do tej książki. troszkę do przeczytania przyczyniła się ciocia, bo jak się dowiedziała, że czytam to zachwycona zaczęła wypytywać o szczegóły i opowiadać (bo sama niewiele wcześniej ją przeczytała). więc postanowiłam zmóc się w sobie i przeczytać żeby móc ewentualnie cioci odpowiedzieć. i wtedy już, za czwartym razem, jak zaczęłam to dziś skończyłam. wiadomo, nie miałam czasu żeby czytać cały czas i wtedy kiedy sobie zamarzę, więc trochę mi zajęło dobrnięcie do końca. trzeba również zauważyć, że nie da się tego czytać w każdych warunkach, bo na książce trzeba się skupić. pojawia się wiele nazwisk, podobnie brzmiących i pojawiających się znienacka więc aby śledzić fabułę trzeba być skupionym.
zaznaczyłam sobie kilka cytatów, teraz nie wiem czym się kierowałam jak je wybierałam, ale są, więc napiszę:
"(...) - to prawda, że jestem w tej chwili nazbyt uszczęśliwiony, aby dać upust wesołości. (...) radości naszej towarzyszy niekiedy dziwne uczucie: przygniata nas ona niby nieszczęście"
"(...) nic się nie nauczyć to i nic nie zapomnieć. (...)"
"(...) źli nie umierają tak łatwo; bóg opiekuje się nimi, jakby czyniąc ich narzędziami zemsty swojej (...)"
" każdy ma niestety własny punkt widzenia, który przeszkadza mu dostrzegać punkt widzenia innych"
"niektórzy ludzie popełniwszy pierwszy błąd, łamią sobie przyszłość raz na zawsze"
autor może nie opowiada życia dosłownie (choć może kiedyś był jakiś hrabia mote christo), ale przedstawia tamtejsze realia w świetny sposób. ktoś, kto tak jak ja, nie zdawał sobie sprawy jak wyglądało życie w tamtych latach, jak ludzie się zachowywali i żyli, może się wiele dowiedzieć. o poszanowaniu przede wszystkim honoru, on był najważniejszy, liczyło się dobre imię a reszta mogła być byle jaka. również szacunek do kobiet (niekiedy) albo zachowanie w towarzystwie. nie są to rzeczy, o których opowiadają nam w szkołach, a są one ciekawe i godne poznania.
uczy nas też życia. nie do końca takiego jak każdy by chciał mieć, bo hrabia kierował się żądzą zemsty, ale my też czasem odczuwamy chęć zemsty. warto zobaczyć czy zemsta jest dobra czy zła.
podsumowując: nie ma się co zastanawiać tylko czytać, albo komentować swoje przeżycia po przeczytaniu. bo może tylko ja jestem taka nienormalna, że mi się to tak podoba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)