czwartek, 2 stycznia 2014

87 - słoik roku 2013...

...a przynajmniej jego połowy.

witam wszystkich w nowym roku. dla niektórych to ogromne przeżycie, dla mnie jedynie nowy format daty. pokrzepiające jest jedynie to, że słońce coraz dłużej będzie pozostawać na niebie i dni będą dłuższe. 

ale przechodzę do dzisiejszego tematu przemyśleń. słoik z 2013 roku :) brzmi dziwnie i jest dziwne. w tamtym roku trafiłam w internecie na pomysł stworzenia słoika, do którego wrzuca się karteczki z napisanym co się nam dobrego przytrafiło itd. itp. stwierdziłam: czemu nie? i zrobiłam takowy słoik. niestety dokładnie z dniem 23 czerwca pojawiła się ostatnia karteczka i więcej już nie wrzuciłam. sama nie wiem czemu się tak stało... miałam jednak postanowione, że otworzę to na sylwestra i będę przeżywać cały poprzedni roku jeszcze raz. hmmmm, śmieszne no ale.. zapomniałam oczywiście o słoiku i o "przeżywaniu". dopiero siostra mi przypomniała i tym sposobem dziś się do niego dobrałam. i śmiałam się z tego co tam znalazłam.

podczas wgrywania zdjęć zaczęłam się zastanawiać czy je pokazywać i czy w ogóle kończyć ten post i jednak się zdecydowałam. bo w sumie to dobra zabawa. wiem, że jak jeszcze coś tam wrzucałam to codziennie siadałam i myślałam co dziś było fajnego. w sumie mam chyba siedemdziesiąt karteczek. wydaje się dużo. 
niektóre są tak głupie, że aż wstyd. a niektóre naprawdę pokazują, że dzień był udany. pisałam tam wszystko i teraz żałuję, że w pewnym momencie przestałam. połączyło się to z końcem roku akademickiego, początkiem wakacji i, o ironio, zmniejszoną ilością czasu.

przedstawię wam teraz mój piękny słoik, no bo nie jest on taki zwyczajny. specjalnie "zdobiony". widać w nim całkowite moje beztalencie, ale jest przynajmniej kolorowy:




teraz jest moment, w którym można się śmiać ;)
przejdźmy dalej. na każdej karteczce pisałam datę więc mogłam sobie teraz poukładać chronologicznie moje wydarzenia


wychodzi na to, że najwięcej działo się w maju. a tak naprawdę najwięcej karteczek pojawiło się po urodzinach córeczki mojej kuzynki, a dzień jej urodzin jest napisany flamastrem bo mi się wszystkie długopisy wtedy wypisały (jakiś znak ;)

teraz przedstawię kilka ciekawszych (i takich które można pokazać):

tak, wtedy radość była ogromna 

w tym  tyle się kryje. a tak naprawdę świetni ludzie, tworzący ekstra muzykę. cieszę się, że na nich trafiłam

nie pamiętam co się działo (trochę sobie przypominam) ale jak rodzina przyjedzie to zawsze są szalone chwile. 

próby z moimi wspaniałymi zespołami są zawsze przyjemne. a połowa z tych wpisów dotyczyła koncertów, występów, albo spotkań z ludźmi z tych zespołów.

w połowie drogi do bycia inżynierem ;)

cóż... dalej się cieszę, tylko muszę więcej ćwiczyć ;) może takie sobie postanowienie zrobię? nie. postanowienia są głupie, bo nigdy mi nie wychodzą. ale uroczyście sobie obiecuję biorąc was na świadków, że będę więcej ćwiczyć 

jak tak teraz na to patrzę, to to nawet fajny jest pomysł, zapisana roku życia w karteczkach. muszę przemyśleć czy ten również tak spożytkuję i czy będzie tych dobrych chwil więcej...

miłego wieczoru wszystkim :*

1 komentarz:

zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)