dziś pewien ktoś (na jego nieszczęście, nie student) przypomniał mi o blogu, a więc jestem i piszę.
ostatnio jakoś zwariowanie jest, a czas tak szybko płynie, nawet się nie obejrzałam a tu już minęły trzy lata i zostało tylko troszkę do końca, do inżynierowania.
torty muszę ćwiczyć robić, więc każdy pretekst jest dobry do próbowania. ostatnio nadarzyła się okazja do zrobienia takiego jako niespodzianki dla ludzi z roku, a więc powstał. z inżynierami to tylko napis ma coś wspólnego, a reszta to totalna improwizacja. zaczynając go dekorować wiedziałam tylko tyle, że ma być ten napis i kolor taki, bo nie miałam innej okazji żeby go wypróbować. reszta powstała spontanicznie przy użyciu tego co miałam pod ręką, zamysł na początku był inny potem wyszło co wyszło, ale mówili że się podobało więc warto było.
sobota, 28 czerwca 2014
wtorek, 24 czerwca 2014
116 - prawdziwe pisanie
pisanie na papierze jest lepsze niż to komputerowe. takie pisanie na komputerze jest zgubne. siedzisz, myślisz, piszesz, przelewasz emocje i wystarczy chwila, moment naciskasz backspace i już nie ma nic. na papierze mimo wielu skreśleń, pogniecenia, a nawet podarcia kartki, słowa są i patrzą na ciebie, a ty na nie.
dlatego czasem warto pisać odręcznie, jakimś pisadłem na papierze, bo czasem mogą nam umknąć rzeczy ważne lub ważniejsze. oczywiście są ludzie, którzy nie potrzebują zapisywać różnych rzeczy, magazynują je w mózgu, albo w inny sposób. ja jednak od zawsze lubiłam mieć czasem spisane przemyślenia i refleksje. już nie raz zdarzyło mi się tak, że zapisałam pół strony a potem wszystko skasowałam, jednak zaraz pojawiało się coś nowego i lepszego co wypełniało pustkę.
jeśli są tu tacy co nie próbowali pisać czegokolwiek co siedzi w głowie, to polecam, choć raz na spróbowanie, bo może się spodobać, a czasem bardzo pomaga uporządkować emocje.
dlatego czasem warto pisać odręcznie, jakimś pisadłem na papierze, bo czasem mogą nam umknąć rzeczy ważne lub ważniejsze. oczywiście są ludzie, którzy nie potrzebują zapisywać różnych rzeczy, magazynują je w mózgu, albo w inny sposób. ja jednak od zawsze lubiłam mieć czasem spisane przemyślenia i refleksje. już nie raz zdarzyło mi się tak, że zapisałam pół strony a potem wszystko skasowałam, jednak zaraz pojawiało się coś nowego i lepszego co wypełniało pustkę.
jeśli są tu tacy co nie próbowali pisać czegokolwiek co siedzi w głowie, to polecam, choć raz na spróbowanie, bo może się spodobać, a czasem bardzo pomaga uporządkować emocje.
sobota, 14 czerwca 2014
115 - tort boisko sportowe
dziś jeden z dwóch tortów o których już kiedyś wspominałam. na ten drugi przyjdzie kiedyś pora ;)
rok temu był tort piłka. w tym roku jest boisko sportowe. zapomniałam o zaznaczeniu rożnych, a miałam je narysowane na mojej ściądze. i to chyba tyle jeśli chodzi o jakieś braki. lukier plastyczny dalej czasem nie chce ze mną współpracować, ale się siebie uczymy i poznajemy więc jest coraz lepiej. nie pozostaje mi nic innego jak pokazać wam zdjęcia, bo cóż o nim więcej pisać..
czwartek, 12 czerwca 2014
114 - zacna nazwa
dostałam przykaz żeby post miał "zacną nazwę". więc ma.
mam wam do pokazania dwa torty, jeden nawet podobno idealnie kolorystycznie wpisuje się w mistrzostwa świata w piłce. aż dziw, że wiem, że coś takiego jest. bo piłka nożna jakoś zawsze była mi nie po drodze. dalej jest i dalej nie mogę pojąć co jest fajnego w gonieniu przez półtorej godziny po boisku za piłką, ale to ja dziwna jestem. ostatnimi czasy zdarzyło mi się kilka razy "pograć" (postać i pofaulować) w piłkę nożną więc jakoś bliżej ją poczułam (czasem dosłownie). absolutnie nie mogę powiedzieć, że zrozumiałam i polubiłam, ale już nie jestem tak na nie, jak dawniej. nawet podziwiam jak niektórzy bez zastanowienia działają i czują piłkę.
ale o czym ja w ogóle piszę? to przecież nie moje klimaty. chciałabym jakoś nawiązać do tytułu, ale nie wiem z której strony ugryźć temat żeby się nie pogrążyć.
dziś pod moim kapslem w tymbarku było: "żyj śmiało :)". śmiało można żyć samemu i da się tak żyć, ale czasem fajnie jest mieć kogoś aby żyć śmielej. warto poszukać, tylko taki ktoś musi być tak samo nienormalny, albo tak samo normalny jak ty. bo jak się dobierze nienormalny z normalnym, to nic z tego nie wyjdzie i nie będzie śmiało.
myślę i myślę co tu więcej napisać, ale łóżko tak mnie woła a oczy tak się zamykają, że chyba dokończę ten wątek kiedy indziej ;)
a wy uważajcie na różne robaki, które mogły wam wleźć do pokoju, szczególnie na pszczółki
słonecznych dni życzę ;)
mam wam do pokazania dwa torty, jeden nawet podobno idealnie kolorystycznie wpisuje się w mistrzostwa świata w piłce. aż dziw, że wiem, że coś takiego jest. bo piłka nożna jakoś zawsze była mi nie po drodze. dalej jest i dalej nie mogę pojąć co jest fajnego w gonieniu przez półtorej godziny po boisku za piłką, ale to ja dziwna jestem. ostatnimi czasy zdarzyło mi się kilka razy "pograć" (postać i pofaulować) w piłkę nożną więc jakoś bliżej ją poczułam (czasem dosłownie). absolutnie nie mogę powiedzieć, że zrozumiałam i polubiłam, ale już nie jestem tak na nie, jak dawniej. nawet podziwiam jak niektórzy bez zastanowienia działają i czują piłkę.
ale o czym ja w ogóle piszę? to przecież nie moje klimaty. chciałabym jakoś nawiązać do tytułu, ale nie wiem z której strony ugryźć temat żeby się nie pogrążyć.
dziś pod moim kapslem w tymbarku było: "żyj śmiało :)". śmiało można żyć samemu i da się tak żyć, ale czasem fajnie jest mieć kogoś aby żyć śmielej. warto poszukać, tylko taki ktoś musi być tak samo nienormalny, albo tak samo normalny jak ty. bo jak się dobierze nienormalny z normalnym, to nic z tego nie wyjdzie i nie będzie śmiało.
myślę i myślę co tu więcej napisać, ale łóżko tak mnie woła a oczy tak się zamykają, że chyba dokończę ten wątek kiedy indziej ;)
a wy uważajcie na różne robaki, które mogły wam wleźć do pokoju, szczególnie na pszczółki
słonecznych dni życzę ;)
piątek, 6 czerwca 2014
113 - niebezpieczne życie
życie jest niebezpieczne.
rzadko kiedy możemy decydować o tym co się wydarzy, o tym kogo spotkamy. częściej decydujemy co zjemy na kolację, co ubierzemy, czasem gdzie pójdziemy do szkoły, niż o tych naprawdę ważnych życiowych sprawach.
jest tak, że nie mamy pojęcia, że ktoś istnieje. potem poznajemy takiego ktosia i z dnia na dzień życie bez niego wydaje się niemożliwe. czy to nie jest niebezpieczne? przebywanie ze sobą, wspólne spędzanie czasu, nauka, gadanie o różnych najgłupszych błahostkach sprawiają, że z nieznanego ktosia, taki ktoś staje się częścią naszego życia. można by rzec: nierozerwalną częścią naszego życia. ale co jak to co nierozerwalne się rozerwie? wtedy potwierdza się tytuł mojego posta, że życie jest niebezpieczne. nie przygotowuje ono nas na takie rozerwania. pojawiają się one nagle i ktoś już nie jest tym samym ktosiem.
oby jak najwięcej ktosiów pozostawało na swoim, tym dobrym, miejscu i nie chciało się rozrywać. a jeśli już to nastąpi, to życie (chociaż niebezpieczne) jest tak skonstruowane, że pojawi się nowy ktoś, po starym pozostanie puste miejsce, ale nowy, może okazać się lepszy. nie wiemy nigdy do końca jak potoczą się nasze losy, ale w sumie bez odrobiny niebezpieczeństwa i adrenaliny byłoby nudno.
rzadko kiedy możemy decydować o tym co się wydarzy, o tym kogo spotkamy. częściej decydujemy co zjemy na kolację, co ubierzemy, czasem gdzie pójdziemy do szkoły, niż o tych naprawdę ważnych życiowych sprawach.
jest tak, że nie mamy pojęcia, że ktoś istnieje. potem poznajemy takiego ktosia i z dnia na dzień życie bez niego wydaje się niemożliwe. czy to nie jest niebezpieczne? przebywanie ze sobą, wspólne spędzanie czasu, nauka, gadanie o różnych najgłupszych błahostkach sprawiają, że z nieznanego ktosia, taki ktoś staje się częścią naszego życia. można by rzec: nierozerwalną częścią naszego życia. ale co jak to co nierozerwalne się rozerwie? wtedy potwierdza się tytuł mojego posta, że życie jest niebezpieczne. nie przygotowuje ono nas na takie rozerwania. pojawiają się one nagle i ktoś już nie jest tym samym ktosiem.
oby jak najwięcej ktosiów pozostawało na swoim, tym dobrym, miejscu i nie chciało się rozrywać. a jeśli już to nastąpi, to życie (chociaż niebezpieczne) jest tak skonstruowane, że pojawi się nowy ktoś, po starym pozostanie puste miejsce, ale nowy, może okazać się lepszy. nie wiemy nigdy do końca jak potoczą się nasze losy, ale w sumie bez odrobiny niebezpieczeństwa i adrenaliny byłoby nudno.
czwartek, 5 czerwca 2014
112 - żyć teraz czy rozpamiętywać?
czasem jest tak, że jest już pierwsza w nocy, a nam mózg pracuje na pełnych obrotach. mój sobie wymyślił właśnie cały tekst, który spróbuję jakoś ułożyć w sensowną całość, bo do rana na pewno o nim zapomnę.
z biegiem lat rozpadają się paczki przyjaciół i grupy ludzi. powstają nowe, jednak wspomnienia powracają, bo było to coś dobrego. i choć następne/nowe może być lepsze to często trzymamy się kurczowo tego co było. bo przecież wtedy to było najlepsze i nic nie mogło się z tym równać. i choć nowe ciekawi to stare daje poczucie bezpieczeństwa, azyl, do którego można wrócić i wiemy co tam można zastać.
jednak mądrości spisane w różnych książkach, przysłowia i złote myśli mówią nam, że obracanie się i spoglądanie wstecz sprawia, że nie widzimy tego co się dzieje teraz, w końcu znów popatrzymy w przód, ale to co minęliśmy patrząc wstecz, już nie powróci. kto wie czy nie minęliśmy miłości swego życia, albo czy nie minęła nas szansa wygrania w totolotka. nie dowiemy się tego bo byliśmy zajęci rozpamiętywaniem. fajnie jest czasem powspominać, przypomnieć sobie co było, dobre i złe, jednak nie można zamknąć się w świecie wspomnień. trzeba żyć na bieżąco i z radością patrzeć w przyszłość, bo jak nie patrzymy na przód to możemy się wywrócić, a pomóc może nam tylko ktoś kto jest tu i teraz.
z biegiem lat rozpadają się paczki przyjaciół i grupy ludzi. powstają nowe, jednak wspomnienia powracają, bo było to coś dobrego. i choć następne/nowe może być lepsze to często trzymamy się kurczowo tego co było. bo przecież wtedy to było najlepsze i nic nie mogło się z tym równać. i choć nowe ciekawi to stare daje poczucie bezpieczeństwa, azyl, do którego można wrócić i wiemy co tam można zastać.
jednak mądrości spisane w różnych książkach, przysłowia i złote myśli mówią nam, że obracanie się i spoglądanie wstecz sprawia, że nie widzimy tego co się dzieje teraz, w końcu znów popatrzymy w przód, ale to co minęliśmy patrząc wstecz, już nie powróci. kto wie czy nie minęliśmy miłości swego życia, albo czy nie minęła nas szansa wygrania w totolotka. nie dowiemy się tego bo byliśmy zajęci rozpamiętywaniem. fajnie jest czasem powspominać, przypomnieć sobie co było, dobre i złe, jednak nie można zamknąć się w świecie wspomnień. trzeba żyć na bieżąco i z radością patrzeć w przyszłość, bo jak nie patrzymy na przód to możemy się wywrócić, a pomóc może nam tylko ktoś kto jest tu i teraz.
Subskrybuj:
Posty (Atom)