niedziela, 27 kwietnia 2014

106 - dekorowanie przy użyciu lukru królewskiego cz. I

długo zastanawiałam się czy pisać ten post i pokazywać te ciastka, które za chwilę zobaczycie. wiąże się to z tym, że niektóre z ciastek są bardzo personalne, a te świąteczne... sama nie wiem, czemu się zastanawiałam. jednak przełamałam się i piszę. a jest to część pierwsza, bo na pewno (jestem tego pewna, jak niczego innego) będę chciała robić inne ciastka dekorowane w ten sposób, więc rezultatami będę się dzielić. 

zacznijmy od tego co najważniejsze: od lukru. choćbym chciała to nie umiem podać proporcji. wszystko zależy od wielkości białka, od cukru pudru, od pogody (nie no, żartuję). jedno jest pewne trudno określić co i jak. trzeba obserwować i samemu dobrać odpowiednią konsystencję w zależności od tego co i jak chcemy robić. ale po kolei. najpierw trzeb umyć, a następnie sparzyć skorupkę jajka, pomaga to zabić wszystko złe co siedzi na jajku, więc potem może być ono użyte surowe do lukru. następnie cukier puder. i tutaj trzeba się zastanowić, bo cukier cukrowi nie równy. wiem, bo chyba już większość przetestowałam i różnie się po niech dzieje z lukrem. też trzeba samemu dojść do tego, który najlepszy. mamy już białko, mamy już cukier puder. możemy robić lukier. ja robię w moim magicznym sprzęcie końcówką do ucierania, na wielu blogach i różnych mądrych stronach czytałam że lukier trzeba ucierać, nie ubijać rózgą. jest to prawda. lukier ucierany jest lepszy i nikt mi nie powie, że nie. musi się ucierać długo, ja jak już znajdę odpowiednią gęstość, zostawiam mikser na niskich obrotach i na kilka minut (5-7) mam wolne ;) podobno mają być niewyczuwalne drobinki cukru, ja je zawsze trochę czuję, ale mi wychodzi więc jest chyba spoko. w tym momencie można lukry zabarwić, rozrzedzić w razie potrzeby i zabrać się do dekorowania. 
a tutaj zdjęcie idealnego (według mnie) lukru:



a tak wygląda mój warsztat pracy po długim lukrowaniu, wiele prób, aby na ciastku wyszło wszystko idealnie:


teraz może przejdźmy już do meritum - dekorowanych ciastek. na początek kilka świątecznych motywów, większość poszła w odwiedziny do rodziny i znajomych.





i kilka zapakowanych, gotowych do drogi. moja mama stała się mistrzem pakowania, ja zanim bym ucięła odpowiednią wielkość celofanu i zastanowiła się jak to złożyć i zawiązać, ona by pewnie z dziesięć ciastek zapakowała







nie chce mi się wymyślać opisu do tego ciastka, więc skopiuję to, co już pisałam na facebooku. 
"jest dużo ludzi co już go zna, ale większość pewnie nie ma pojęcia, kto to jest. a więc poznajcie GO. bezimiennego bohatera licznych historyjek, komiksów, scenek obyczajowych z życia, albo po prostu mieszkańca zeszytowego marginesu (nie społecznego) może przyjmować różne pozycje, miny, czasem ma różne ciekawe gadżety, najważniejsze, że jest i jest mój, a towarzyszy mi już od liceum."
a więc poznaliście już GO, nie wyobrażam sobie, żeby go nie było. zawsze jak jest smutno, albo nudno, on powstaje i pociesza, rozśmiesza.



teraz coś całkiem z innej beczki, choć też trochę świątecznie, bo na jajkach. dużo osób się dziwiło, czemu taki motyw na jajkach. sama w pewnym momencie zaczęłam się dziwić, ale tak powstało i tak już zostało. a kształt jajka świetnie pasował, żeby zmieścić wszystko co zmieścić się miało. tak. wymyśliłam sobie, że zrobię fajnym ludziom z fajnej kapeli 'coś'. więc powstało coś na ciastkach. tutaj możecie zobaczyć ich profil na facebooku, gdzie mają zdjęcia i filmy. ciastka dla nich to było moje pierwsze takie wyzwanie. robiłam to nowymi końcówkami do worków dekoratorskich, więc też było to wyzwanie i sprawdzenie siebie. jednak stwierdzam, że nawet końcówka z najcieńszym otworem, była za szeroka na takie detale.



a jak już jesteśmy w temacie zespołów. to kolejne ciastka, które powstały z konkretnym przeznaczeniem. tym razem chodziło o zespół regionalny do którego należę. również zapraszam na profil na facebooku. tutaj dekoracja była wykonana trochę inną metodą (ja robiłam tak pierwszy raz). lukier musi mieć bardziej płynną konsystencję i tutaj błędów nie da się poprawić. ale jak już dojdzie się do jako takiej wprawy, to jakoś idzie. 




próbowałam też robić dekoracje nie na ciastkach, tylko na papierze do pieczenia. niekiedy można kupić gotowe dekoracje na tort, to jest właśnie forma takiej dekoracji, tylko dużo tańsza. też mój debiut, więc nie do końca jestem ze wszystkiego zadowolona, ale może być ;)




do robienia róż (przynajmniej dla tych początkujących) niezbędna jest taka podstawka. niestety jeszcze takiej nie posiadam, a chciałam te róże koniecznie spróbować zrobić. więc najpierw musiałam zrobić podstawkę. i wystarczył patyczek do sprawdzania ciasta, kawałek plasteliny i plastikowe kółeczko wycięte z jakiegoś opakowania i podstawka gotowa.



na koniec jeszcze pokażę wam kwiatka, ogromnego, bo o średnicy 23cm. z daleka wygląda trochę jak jajko sadzone, ale myślę, że w przyszłości powstanie w innych kolorach więc już nie będzie udawał jajka.




to chyba tyle na dziś, możecie pisać w komentarzach czy podobają się tego typu posty. 
miłego dnia jutro wszystkim życzę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)