jak byłam jeszcze w gimnazjum to koleżanka bardzo zachwycała się tą książką. dopiero po siedmiu latach zdobyłam się na przeczytanie jej, ale myślę że to nawet dobrze, bo nie wiem czy wtedy tak by mnie uderzyła, swoją prawdziwością, jak teraz.
autor: christiane felscherinow
tytuł: "my, dzieci z dworca zoo"
skala 1-10: 10, za to że nie mam ochoty nawet myśleć o narkotykach
czytałam w formie e-booka
jak już napisałam wcześniej: bardzo mnie ta książka uderzyła, bo niby zdawałam sobie sprawę z problemu narkomanii, ale nigdy tak dokładnie i dogłębnie się nad tym nie zastanawiałam. książkę powinien przeczytać każdy kto ma ochotę sięgnąć po narkotyk, może się opamięta w odpowiednim momencie.
książka zawiera zapis nagrań, na których christiane, bohaterka, opowiada o swoim życiu z nałogiem i wszystkim co było z nim związane. brutalne, ale prawdziwe sceny z życia młodej, dwunastoletniej, narkomanki chyba każdego by w jakiś sposób poruszyły. bezsilność rodziny, władz, pracowników różnych ośrodków pomocy jak i samej bohaterki jest dołująca. jej codzienna walka o pieniądze, aby kupić sobie koleją działkę i to w jaki sposób te pieniądze zarabiała (ona jak i dużo innych osób w jej wieku) szokuje zwykłego zjadacza chleba. a jednak w jakiś sposób daje nadzieję, bo jeśli opowiedziała to co się czyta, to jednak zwyciężyła. i to może być promykiem nadziei w całej tej beznadziejności. ale nie ma co dużo opowiadać, aby to zrozumieć, trzeba przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)