oglądnęłam właśnie film pt. "co gryzie gilberta grape'a". wiem, że film już stary ale ja obejrzałam go dopiero dziś. piękny film... taki, że odbiera mowę i zdolność do opowiedzenia jaki jest. jest prawdziwy. bez udawania. obnaża ludzie słabości, niedociągnięcia, a zarazem daje nadzieję.
podobnie jak "imagine", który miałam przyjemność oglądać w kinie ze znajomymi. przeważnie wychodząc z kina dyskutujemy na temat tego co obejrzeliśmy. po tym filmie nie mogłam się pozbierać, szliśmy przez jakiś czas w ciszy. to również jest piękne.
filmy które nie skupiają się tylko na zabijaniu, agresji, czy sztucznym żarcie są bardzo potrzebne ludziom. uruchamiają głęboko skryte emocje i powodują, że człowiek zaczyna się zastanawiać co w życiu ma sens.
ja dziś stwierdziłam, ze mam szczęście. ludzie, którzy mnie otaczają dają tak dużo pozytywnej energii, a co jest najpiękniejsze to to, że nikt nie robi tego za coś. oni są po prostu i ja nikogo do niczego nie zmuszam. daje to poczucie, że człowiek jest na tym świecie komuś potrzebny. przypomina mi się myśl: "żyj tak aby po twojej śmierci twoim przyjaciołom było nudno".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)