już parokrotnie pisałam, że należę do dwóch zespołów. orkiestry mandolinowej i zespołu regionalnego. tak się stało, że jeden zespół, chciał pogratulować drugiemu wygranej nagrody i tym sposobem powstał dzisiejszy tort.
jak zawsze na początku nie miałam pomysłu, potem stopniowo coś tworzyło się w głowie. wiedziałam że chcę żeby był niebieski w jakiś biały wzorek, w nawiązaniu do wzoru z naszych spódnic. potem stwierdziłam że spróbuję zrobić kapelusz - wyszedł. korale - to było wyzwanie, mama pomagała przy nawlekaniu na nitkę, bo ja jakoś igły i nitki nie lubię. w efekcie wyszły jak prawdziwe, tylko wielkością chyba pasowałby na.... napisałam elfa, ale pomyślałam o władcy pierścieni więc może bardziej pasuje na maleńkiego hobbita :) no i wstążka na dole, musiała być czerwona jak wszystkie wstążki, które pojawiają się w zespole. do tego jeszcze odpowiedni napis i tort można składać.
kwiatuszków było całe mnóstwo, doszłam do połowy i stwierdziłam że dalej nie robię, ale to było chwilowe załamanie i reszta kwiatków jednak powstała.
z tyłu była jeszcze jedna kokarda, bo nie udało się zrobić wstęgi z jednego paska, więc było po jednej kokardzie na łączenie.
dziś miałam wiele przejść z czerwonym lukrem (sama nie wiem dlaczego), wstążka udała się chyba dopiero za piątym razem (nie przesadzam). efekt nie jest do końca zadowalający, ale najważniejsze, że jest.
no i ja, dumna autorka
najfajniejsze w robieniu tego tortu było to, że połączyłam dwie moje wielkie pasje w jedno, czego efekty mogliście zobaczyć na zdjęciach powyżej.
Iza kiedy Ty masz na to pieczenie czas? Tort cudowny!
OdpowiedzUsuńIwona :)
na pieczenie (i granie) zawsze czas się znajdzie ;)
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń