kolega powiedział, że rozchodziły się jak "ciepłe bułeczki" nie wiem czy ściemniał czy nie, ale chyba mówił prawdę, bo żadnego ciastka nie spotkałam już u niego. ale to fajnie, że ludzie się zaangażowali.
tutaj serca polukrowane na czerwono, czekają na wyschnięcie.
jedno jest inne, bo chciałam spróbować zrobić koronkowy wzór na pierniku, muszę jeszcze popracować nad liczeniem oczek ;)
tutaj już pięknie popakowane przez mamę
i zdjęcie ściągnięte z fejsbuka, gdzie zachęcali do licytacji, strasznie mi się podoba więc wrzucam
i zdjęcie od kolegi, podpisane "zdobyty". w sumie zdobyty, bo to ten jedyny, niepowtarzalny. już ma swoje mieszkanie.
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)