tata wrócił do domu i stwierdził: "wreszcie coś nowego", a kuzyn, że smakują jak odpustowe. to mu powiedziałam, że nie odpustowe tylko ostatkowe :)
zawsze myślałam, że jak słońce to i ładne zdjęcia. nie robię wielkiego odkrycia pisząc to, ale słońce fajne do zdjęć, jak jest za chmurami.
podobała mi się praca z tymi pierniczkami, bo ostatnio zawsze wszystko mam takie 'ładne', 'zrobione', że 'aż żal jeść', a te robiłam tak po prostu bez okazji, dla rodziny, do zjedzenia.
i na koniec jeszcze jedno zdjęcie. brat przyszedł i się śmieje ze mnie "tak, a to też wrzucisz do internetu? no pochwal się". więc się chwalę, nie ma czym, ale takie zdjęcie na dowód, że nie zawsze wszystko wychodzi i trzeba próbować aby dojść do zamierzonego efektu. trochę oklapłam jak zobaczyłam mój 'koszyczek' w piekarniku, ale nie poddam się i będę próbować dalej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)