ostatnio jakoś mniej książek wam pokazuję, a przecież tak lubię czytać. już jakiś czas temu przeczytałam chyba sześć albo siedem, przez dłuższy czas stały na półce i czekały aż coś o nich napiszę. ale było to w okresie gdy mniej pisałam i jakoś nie potrafiłam sobie poukładać w głowie myśli żeby o nich napisać. może jeszcze napiszę.. nie tak długo i nie o każdej osobno, ale zbiorowo o wszystkich po trochę. ale jeśli już się porwę na napisanie takiego postu to trochę czasu on zajmie bo przypomnienie sobie tyle treści przeczytanych już jakiś czas temu nie będzie łatwe.
dziś jednak o czymś innym, o jednej konkretnej, przeczytanej też już jakiś czas temu, ale miałam około kulinarne posty i żeby wam nie spamować ten musiał poczekać. wiem, że nawet jeden dziennie post może niektórych irytować, ale zapewne niedługo znów braknie mi tematów i posty będą rzadziej.
a dziś o książce takiej normalnej, bez udziwnień. taka po prostu, do przeczytania i rozluźnienia. nie do myślenia, analizowania tylko po prostu dla rozrywki.
autor: julia stagg
tytuł: "francuska oberża"
książki nie wymagające od nas wielkiego myślenia są potrzebne, bo pomagają się rozluźnić, zapomnieć o różnych ważnych i mniej ważnych sprawach.
akcja dzieje się we francji. dwójka anglików postanawia wynająć we francuskiej miejscowości lokal pod oberżę. mieszkańcom pomysł się nie podoba, bo są zdania, że anglicy nie potrafią gotować i to po francusku, dlatego część z nich postanawia przeszkodzić, za wszelką cenę, w realizacji pomysłu.
pojawia się dużo czasem śmiesznych, zabawnych sytuacji które mają na celu zniweczyć plany i doprowadzić do upadku pomysł przyjezdnych. oni jednak tak łatwo nie pozwolą odebrać im czegoś o czym marzyli od dawna. zaprzyjaźniają się z kilkoma osobami i dzielnie walczą o powodzenie swoich planów.
podczas czytania niejednokrotnie przypominała mi się książka pod tytułem "czekolada", tam też przyjezdne nie były akceptowane w miasteczku. one również znalazły przyjaciół wśród mieszkańców. w obu książkach bohaterowie chcieli dzielić się tym co potrafią robić - jedzeniem. i w obu pojawiał się motyw intryg, często politycznych. niby dwie różne książki, kompletnie różne, a jednak w wielu miejscach strasznie do siebie podobne.
czy polecam tą akurat? polecam. jak już pisałam, nie jest wymagająca (nad niektórymi książkami siedzę i czytam i myślę i nie zawsze wiem o co chodzi, tutaj tego problemu nie ma), napisana w zabawny sposób. jedynie na początku, ale to jest mój odwieczny problem, ciężko połapać się w imionach, dużo podobnych do siebie i można się pomylić, jednak jak potem wiedziałam już co kto knuje, to łatwiej było rozróżnić, kto jest kim.
ciepła, wesoła, z zapachem dobrego jedzenia w tle. polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)