postanowiłam dziś napisać coś bez jakiejś specjalnej okazji, bo jak zauważyłam piszę jak coś się wydarzy. a dziś był normalny dzień, no może nie do końca (bo mandolinowy koncert, bo góralska muzyka) ale powoli zaczynam się przyzwyczajać do tego i traktuję to jako codzienność.
biorąc pod uwagę, że sesja w pełni a ja mam do napisania jeszcze dwa egzaminy znajduję sobie różne dziwne zajęcia. i tak wczoraj wieczorową porą znalazłam na internecie elektroniczną wersję naszej regionalnej gazety, numery aż od 2004 roku. znalazłam zajęcie na długi czas. przeglądając, szukając znajomych na zdjęciach czy w artykułach, czy w końcu szukając kilku tekstów które napisałam jako gimnazjalistka. muszę powiedzieć, że nie były one takie najgorsze, ale i tak jednego, z recenzją "władcy much" jeszcze nie znalazłam.
przedmioty humanistyczne jakoś średnio mnie zawsze interesowały, to chyba ze względu na historię, choć nauczycieli od tego przedmiotu zawsze bardzo lubiłam, więc nie wiem skąd wzięło się to, że pisałam do gazety. małe, krótkie artykuliki do lokalnego miesięcznika, no ale jednak. znajomy polonista i dobre oceny z polskiego jakiś motywowały to moje małe zajęcie. no i coś mi chyba z tego zostało, bo pisze bloga. chociaż od zawsze czułam potrzebę pisania, czegokolwiek. dwa razy zaczynałam jakieś historie jedna chyba o jakimś kucyku "czerwone serduszko"?? a druga o jakiejś dziewczynce w dniu jej urodzin. to powstało jeszcze w podstawówce, nie pamiętam o czym było, bo tak naprawdę to był tylko wstęp do czegoś większego, a teraz tego nie mam. może gdzieś na dysku na starym komputerze... ale wątpię. w sumie trochę szkoda bo mogłaby być fajna bajka dla małych dzieci. dzieci dzieciom. ostatnio zastanawiałam się skąd autorzy książek biorą pomysły na napisanie, nieraz genialnych dzieł. sama chciałbym kiedyś coś napisać, coś takiego żeby ludzie przeczytali z zapartym tchem i powiedzieli: "łał, to było świetne". jednak jak na razie braki mi weny, czy czegoś takiego co pomaga coś stworzyć. może kiedyś w przyszłości coś mnie natchnie i stworzę światowy bestseller? fajnie by było. ale jak powiedziała moja młodsza siostra "ty najpierw naucz się robić jedną rzecz porządnie a potem rób inne". wprawdzie chodziło jej o grę na skrzypcach, którą planuję rozpocząć, jak również o grę na innych instrumentach (gitara, mandolina, pianino?) którą powinnam szlifować. no ale może ja taka jestem? szukam co mi najbardziej odpowiada i chcę to znaleźć. a skrzypce? no cóż.. zawsze łatwiej znaleźć się w góralskim towarzystwie ze skrzypcami niż bez (szczególnie gdy nie ma się głosu i nie można zaśpiewać). zobaczymy co z tego wyjdzie, jak na razie skrzypiec jeszcze nie mam, ale najbliższy tydzień może przybliży moje kolejne marzenie. czekam z niecierpliwością, a tych co być może czytają tego bloga (dwie osoby na pewno) serdecznie pozdrawiam i życzę miłego tygodnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)