poniedziałek, 16 września 2013

65 - przepiśnik

jakiż mógłby być lepszy prezent, niż prezent kulinarny. a szczególnie taki bez powodu. od fajnego kogoś. na chwilę przed tym jak dowiedziałam się, że jednak jestem na trzecim roku. no ten dla mnie jest idealny. i choć nie wiem czy autorka wyraża zgodę na rozpowszechnianie to muszę się nim podzielić. tak. ręcznie robiony przepiśnik. już sama nazwa wywołuje uśmiech na twarzy. w komplecie nowe foremki (zbiory cały czas rosną), ale on jedyny w swoim rodzaju. i podejrzewam, że takiego drugiego nie ma. i cieszę się, że jednak nie zdecydowałam się wcześniej przepisywać mojego przepisowego zeszytu. od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem przepisania wszystkiego na nowo. teraz będę miała gdzie. a tu macie to cudo :)





będę pisać i pisać w nim.

a jak już na facebooku wspominałam czytam kukbuka. wstyd się przyznać, ale dwa poprzednie numery tego dwumiesięcznika leżą tylko przejrzane, jeszcze nieprzeczytane. mam zamiar to nadrobić. tak jak mam zamiar teraz coś nowego upiec, albo coś wypróbowanego (np. pierniki, które jeszcze się nie znudziły). bo jednak cały czas gdzieś z tyłu głowy kołatała się myśl "poprawka", a teraz w końcu można odetchnąć i dalej się lenić :)
niebawem skończę (wreszcie!) "ojca chrzestnego" to pojawi się recenzja. i obmyślam muzyczny wpis. ale na to potrzebuję natchnienia. żeby muzyka nie poczuła się urażona i porzucona na blogu. 

i jak to miło spotkać znajomych, którzy czytają i potem wspominają coś co tutaj napisałam. 

coś jeszcze miałam napisać, ale dzisiejszy dzień już taki jesienny, ale radosny, jakoś na to nie pozwala.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zapraszam do dyskusji i pozostawienia swojej opinii o moim pisaniu ;)