dziś znów będzie dużo zdjęć. a na zdjęciach coś co nie miałam w planach robić, na pewno nie w tym roku, a jednak zrobiłam. domek z piernika. czemu miałam nie robić? bo wydawało mi się to trudne, że mi się nie uda, że wyjdzie krzywo. nie chciałam się denerwować i spotkać z porażką. a tu wracam sobie pewnego wieczora do domu i mam upieczone elementy. mama z siostrą wycięły i upiekły. tak naprawdę postawiły mnie w sytuacji bez wyjścia, bo skoro miałam upieczone, to złożyć i udekorować już musiałam. miały w tym trochę swojego interesu, bo siostra tym sposobem chciała wziąć udział w rodzinnym konkursie na ozdobę świąteczną. a więc zrobiłam, one zadowolone, a ja? też. nowe doświadczenie, porażki nie było, a tylko miłe zaskoczenie, że wyszło, w miarę równe i nawet dość przyzwoite.
zapraszam do oglądania
niedziela, 27 grudnia 2015
poniedziałek, 7 grudnia 2015
186 - piernikowe mikołaje
dziś mikołaje i trochę prywaty. mikołaje piernikowe z okazji święta świętego mikołaja, a prywata? to po prostu ja w obiektywie siostry, ale wspólnie z piernikowymi mikołajami więc myślę, że jakoś to zniesiecie w tym poście.
na początek zacznę od przypomnienia mikołajów z poprzednich lat. takie były dwa lata temu, a takie w ubiegłym roku. tegoroczne są praktycznie takie jak te w tamtym roku, różnią się kilkoma szczegółami, ale zdecydowanie bardziej podobają mi się niż te, sprzed dwóch lat. zresztą, zobaczcie sami. zapraszam
na początek zacznę od przypomnienia mikołajów z poprzednich lat. takie były dwa lata temu, a takie w ubiegłym roku. tegoroczne są praktycznie takie jak te w tamtym roku, różnią się kilkoma szczegółami, ale zdecydowanie bardziej podobają mi się niż te, sprzed dwóch lat. zresztą, zobaczcie sami. zapraszam
środa, 25 listopada 2015
185 - foremki po raz trzeci
powinnam kontynuować tytułowanie foremkowych wpisów i napisać "foremkowe królestwo 3", ale jakoś księżniczką się nie czuję więc i królestwa nie będzie :)
za to są duże ilości foremek/wykrawaczek. w sumie nie powinien powstawać cały osobny post, mogłam wrzucić tylko zdjęcie na facebooka, ale tak się stało że zrobiłam trochę więcej tych zdjęć, podobają mi się, więc wam też pokażę.
poprzednie wpisy możecie znaleźć tutaj (pierwszy wpis) i tutaj (drugi wpis). w poprzednich postach miałam osobne zdjęcia praktycznie każdej foremki, tym razem zrezygnowałam z tego pomysłu. i dobrze. po podliczeniu wyszło mi 356 sztuk, jednak mama wieczorem przywiozła mi jeszcze dwie, bo jej się spodobały i kupiła, więc tak naprawdę jest ich 358. a może jeszcze gdzieś leżą jakieś zapomniane? tego nie wiem. zdziwiłam się, że jest ich aż tyle, bo na zdjęciu nie wygląda, a ostatni foremkowy wpis mówi że było ich 249, czyli ponad sto mi przybyło w ciągu roku? szaleństwo. koniec gadania, zapraszam do oglądania :)
za to są duże ilości foremek/wykrawaczek. w sumie nie powinien powstawać cały osobny post, mogłam wrzucić tylko zdjęcie na facebooka, ale tak się stało że zrobiłam trochę więcej tych zdjęć, podobają mi się, więc wam też pokażę.
poprzednie wpisy możecie znaleźć tutaj (pierwszy wpis) i tutaj (drugi wpis). w poprzednich postach miałam osobne zdjęcia praktycznie każdej foremki, tym razem zrezygnowałam z tego pomysłu. i dobrze. po podliczeniu wyszło mi 356 sztuk, jednak mama wieczorem przywiozła mi jeszcze dwie, bo jej się spodobały i kupiła, więc tak naprawdę jest ich 358. a może jeszcze gdzieś leżą jakieś zapomniane? tego nie wiem. zdziwiłam się, że jest ich aż tyle, bo na zdjęciu nie wygląda, a ostatni foremkowy wpis mówi że było ich 249, czyli ponad sto mi przybyło w ciągu roku? szaleństwo. koniec gadania, zapraszam do oglądania :)
niedziela, 22 listopada 2015
184 - tort lotkowo-bilardowo-misiowy
dziś zabawny tort, może nie zabawny, ale w sumie, jednak trochę zabawny. pomysł w sumie ekspresowy, jak usłyszałam hasło "rzutki i bilard" to od razu wiedziałam że będzie tarcza. potem siostra trochę pomogła z pomysłem na wprowadzenie bilardowych akcentów. a miś... bo to tort dla misia. duuużego misia, więc miś musiał być. chociaż córka solenizanta stwierdziła "nie, to nie tata" :)
poniedziałek, 16 listopada 2015
183 - pierniki na "złote gody"
dziś będzie masa zdjęć, zresztą takie posty zdarzają mi się ostatnio częściej. no, ale może wam się spodoba dzisiejszy. a co na zdjęciach? pierniki. pierniki robione na złoty jubileusz zespołu regionalnego do którego należę. na zdjęciach zobaczycie małe pierniczki, jako upominki dla gości obecnych na uroczystym świętowaniu, jak również duże pierniki, których było zdecydowanie mniej, a które spełniały funkcję podziękowania osobom szczególnie ważnym w działalności zespołu.
wszyscy pytają ile czasu zajęło mi zrobienie tych pierników. nie potrafię odpowiedzieć, robiłam niecały tydzień (tak naprawdę to od piątku wieczorem do czwartku wieczór), ale w międzyczasie robiłam też dużo innych rzeczy, więc ten czas nie jest wymierny.
wszyscy pytają ile czasu zajęło mi zrobienie tych pierników. nie potrafię odpowiedzieć, robiłam niecały tydzień (tak naprawdę to od piątku wieczorem do czwartku wieczór), ale w międzyczasie robiłam też dużo innych rzeczy, więc ten czas nie jest wymierny.
środa, 11 listopada 2015
182 - tort z francuskim motywem
dziś tort robiony na szybko i w pełnej konspiracji. ale było warto wstać po szóstej żeby go zrobić, bo mina zdziwienia na twarzy solenizantki była bezcenna.
tort dla mojej siostry. strasznie lubi wszystko co związane jest z francją, stąd też wieża eiffla i kolory francuskiej flagi na około tortu. trochę miałam mieszane uczucia, bo dziś święto niepodległości a ja zamiast polskiej flagi to francuską, ale szybko mi przeszło. wykorzystałam nowy zakup, czyli adapter rozdzielony na trzy worki na lukier dlatego mógł powstać trójkolorowy wzór.
oceńcie sami, mi chyba najbardziej podoba się napis :)
tort dla mojej siostry. strasznie lubi wszystko co związane jest z francją, stąd też wieża eiffla i kolory francuskiej flagi na około tortu. trochę miałam mieszane uczucia, bo dziś święto niepodległości a ja zamiast polskiej flagi to francuską, ale szybko mi przeszło. wykorzystałam nowy zakup, czyli adapter rozdzielony na trzy worki na lukier dlatego mógł powstać trójkolorowy wzór.
oceńcie sami, mi chyba najbardziej podoba się napis :)
niedziela, 25 października 2015
181 - torty VIII
dziś kolejna porcja tortów. powstały aż trzy. mój zdecydowany faworyt to ten z sowami. z postaciami ludzi mam problemy i dlatego dwa pozostałe podobają mi się mniej. zapraszam do oglądania i ocenienia.
nie miałam tego aparatu co zwykle i nie mogę się dogadać ze zdjęciami. nie wyszły takie jak bym chciała, ale to co najważniejsze, jest widoczne.
nie miałam tego aparatu co zwykle i nie mogę się dogadać ze zdjęciami. nie wyszły takie jak bym chciała, ale to co najważniejsze, jest widoczne.
poniedziałek, 19 października 2015
180 - torty VII
dziś trzy torty. mało pisania. dużo zdjęć. nie mam ostatnio głowy do pisania. do tortów też nie bardzo, ale coś niecoś wyszło, to wam pokażę. niedługo będą kolejne (mam nadzieję, że wyjdą) więc będą kolejne zdjęcia, dlatego post podzielę na dwie części żebyście się nie zanudzili oglądając.
piątek, 25 września 2015
179 - torty VI
miało nie być tego postu. to znaczy miał być ale później z jeszcze jednym tortem, ale ten następny będzie z jeszcze kolejnym, więc równowaga w naturze będzie zachowana.
a czemu się tak niecierpliwię? bo nie mogę się doczekać żeby pokazać wam wczorajszy tort. strasznie mi się podoba, chyba jeden z takich moich co mi się bardziej podoba.
zobaczcie szybko sami a niżej opowiadam co i jak.
a czemu się tak niecierpliwię? bo nie mogę się doczekać żeby pokazać wam wczorajszy tort. strasznie mi się podoba, chyba jeden z takich moich co mi się bardziej podoba.
zobaczcie szybko sami a niżej opowiadam co i jak.
czwartek, 10 września 2015
178 - dziś będzie muzycznie
dawno nie było, a przecież muzyka
jest obecna w moim życiu praktycznie cały czas. czasem mogłoby się wydawać, że
jej przesyt, szczególnie tej góralskiej jest już za duży, ale nie ma czegoś
takiego. można mieć chwilę zwątpienia, ale świat bez muzyki byłby pusty więc
trwajmy przy niej.
ale dziś chciałam trochę inaczej. trochę o tym co ostatnio
działo się w moim życiu, o muzycznych doznaniach, oraz o tym co innym wydaje
się dziwne w moim zachowaniu, a ja uważam, że jest jak najbardziej na miejscu.
nie wiem w sumie jak zacząć. wiem o czym chcę pisać, a nie
wiem jak. ostatnio tak często mam, muszę mój mózg poukładać bardziej.
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
177 - życie to gra?
dawno mnie tutaj nie było, a nawet jak byłam to mało pisałam, dziś pewnie też szału nie będzie... od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pewien post, ale z nim jeszcze poczekamy chyba, że dziś, w przypływie weny coś powstanie. jak na razie nie mam tytułu, jak wymyślę to dopiszę.
taka refleksja mnie dziś dopadła, może mało odkrywcza: życie to gra. codzienna, świetna gra, przede wszystkim aktorska. od dziecka byłam uczona, że z momentem wejścia na scenę z twarzy ma nie schodzić uśmiech. wtedy nie ważne co się dzieje na scenie, widz w jakimś stopniu jest usatysfakcjonowany jeśli widzi uśmiech na twarzy. wczoraj przypomniała mi o tym babcia, bo mówiła, że widziała mnie i że cały czas się uśmiechałam, ja na to "babciu, choćby się waliło, paliło, nie chciało za nic w świecie uśmiechać, wchodząc na scenę, musisz". może nie zawsze to się sprawdza, bo zależy od tego co robimy na tej scenie. w przypadku występów z tańca towarzyskiego było to konieczne i wtedy dawno temu się tego nauczyłam. grając w orkiestrze ciężko się uśmiechać, bo albo patrzę w nuty albo się uśmiecham, ale przynajmniej na wejściu i wyjściu trzeba, tak samo w kapeli, ale kapela to coś innego niż orkiestra, można bardziej obserwować otaczający świat więc i częściej się uśmiechać. tak jak pisałam, czasem nie ma się na to najmniejszej ochoty, ale trzeba zagrać swoją rolę. w życiu jest tak samo. czasem nie mamy na coś ochoty, nie mamy ochoty się uśmiechać, nie mamy pozytywnej energii, ale wiemy, że ten uśmiech może komuś przynieść radość, ta energia może komuś pomóc, wtedy trzeba zagrać swoją rolę mimo wszystko. i choć czasem może to wyglądać jak oszustwo, bo skoro nam się nie chce to czemu mamy się uśmiechać na siłę? to oszustwem to nie jest, raczej działaniem w dobrej wierze, chęcią poprawienia świata, a i nam czasem lepiej się zrobi gdy zamiast rozpamiętywać czemu się nie uśmiechamy, uśmiechniemy się mimo wszystko.
taka refleksja mnie dziś dopadła, może mało odkrywcza: życie to gra. codzienna, świetna gra, przede wszystkim aktorska. od dziecka byłam uczona, że z momentem wejścia na scenę z twarzy ma nie schodzić uśmiech. wtedy nie ważne co się dzieje na scenie, widz w jakimś stopniu jest usatysfakcjonowany jeśli widzi uśmiech na twarzy. wczoraj przypomniała mi o tym babcia, bo mówiła, że widziała mnie i że cały czas się uśmiechałam, ja na to "babciu, choćby się waliło, paliło, nie chciało za nic w świecie uśmiechać, wchodząc na scenę, musisz". może nie zawsze to się sprawdza, bo zależy od tego co robimy na tej scenie. w przypadku występów z tańca towarzyskiego było to konieczne i wtedy dawno temu się tego nauczyłam. grając w orkiestrze ciężko się uśmiechać, bo albo patrzę w nuty albo się uśmiecham, ale przynajmniej na wejściu i wyjściu trzeba, tak samo w kapeli, ale kapela to coś innego niż orkiestra, można bardziej obserwować otaczający świat więc i częściej się uśmiechać. tak jak pisałam, czasem nie ma się na to najmniejszej ochoty, ale trzeba zagrać swoją rolę. w życiu jest tak samo. czasem nie mamy na coś ochoty, nie mamy ochoty się uśmiechać, nie mamy pozytywnej energii, ale wiemy, że ten uśmiech może komuś przynieść radość, ta energia może komuś pomóc, wtedy trzeba zagrać swoją rolę mimo wszystko. i choć czasem może to wyglądać jak oszustwo, bo skoro nam się nie chce to czemu mamy się uśmiechać na siłę? to oszustwem to nie jest, raczej działaniem w dobrej wierze, chęcią poprawienia świata, a i nam czasem lepiej się zrobi gdy zamiast rozpamiętywać czemu się nie uśmiechamy, uśmiechniemy się mimo wszystko.
wtorek, 18 sierpnia 2015
176 - zdjęcia z podróży
hej hej, trochę dawno mnie tu nie było, ale tak jakoś nie układa się teraz żeby posty pisać... niemniej, dziś pokażę wam trochę zdjęć, z ostatniej mojej wycieczki/podróży z rodziną. zdjęcia robione głównie przez okno z samochodu. może niektórzy nie mają ochoty oglądać takich zdjęć, ale w sumie to przede wszystkim zdjęcia krajobrazów, uważam, że niektóre naprawdę ciekawe. zapraszam do oglądania.
sobota, 8 sierpnia 2015
175 - niepewność czy pewność?
kiedy mamy pewność, że niepewność jest już pewnością, że to co niepewne, jest już pewne? tak naprawdę ciężko stwierdzić. nigdy nie możemy mieć do końca pewności w żadnej dziedzinie życia, bo życie przewrotne, zaskakuje nas na każdym kroku.
właśnie życie udowodniło mi, że jest przewrotne, że nie można mieć pewności do końca z niczym, a czekanie na coś jest głupie i lepiej dać się ponieść chwili, niż na coś czekać i myśleć, że jest się czegoś pewnym.
kiedy możemy mieć pewność, że to co było już nie wróci? że przeszłość jest już tylko przeszłością i nie ma szans na przyszłość? albo kiedy możemy być pewni że niepewna przyszłość będzie tą pewną i jedyną? w sumie to chyba nigdy... bo czasem przeszłość powraca, a przyszłość obraca się do nas plecami i ucieka.
pewność, niepewność. takie dwa słowa, dające czasem nadzieję, a czasem smutek i rozczarowanie.
z drugiej strony, jeśli balibyśmy się przyszłości bo nie gwarantuje nam pewności na takie jutro jakie byśmy chcieli, to stalibyśmy w miejscu i nic by się w życiu nie zmieniało. pewien mądry ktoś powiedział mi kiedyś, że jednego możemy być w życiu pewni, tego że umrzemy. więc jeśli życie dało nam tylko taką pewność, to bez sensu bać się niepewności. żyjmy, ryzykujmy i sprawiajmy żeby to co niepewne stawało się pewne. a wtedy mamy szansę na szczęście.
właśnie życie udowodniło mi, że jest przewrotne, że nie można mieć pewności do końca z niczym, a czekanie na coś jest głupie i lepiej dać się ponieść chwili, niż na coś czekać i myśleć, że jest się czegoś pewnym.
kiedy możemy mieć pewność, że to co było już nie wróci? że przeszłość jest już tylko przeszłością i nie ma szans na przyszłość? albo kiedy możemy być pewni że niepewna przyszłość będzie tą pewną i jedyną? w sumie to chyba nigdy... bo czasem przeszłość powraca, a przyszłość obraca się do nas plecami i ucieka.
pewność, niepewność. takie dwa słowa, dające czasem nadzieję, a czasem smutek i rozczarowanie.
z drugiej strony, jeśli balibyśmy się przyszłości bo nie gwarantuje nam pewności na takie jutro jakie byśmy chcieli, to stalibyśmy w miejscu i nic by się w życiu nie zmieniało. pewien mądry ktoś powiedział mi kiedyś, że jednego możemy być w życiu pewni, tego że umrzemy. więc jeśli życie dało nam tylko taką pewność, to bez sensu bać się niepewności. żyjmy, ryzykujmy i sprawiajmy żeby to co niepewne stawało się pewne. a wtedy mamy szansę na szczęście.
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
174 - tort z koparką
kolejny płaski tort. miała być koparka albo traktor, obie figurki wymagałyby masy przeróżnych szczegółowych elementów i musiałyby być duże i stosunkowo ciężkie. dlatego postawiłam znów na płaski obrazek. na górze koparka, dookoła traktory, dodatkowo trawka i chmurki i bajeczny tort gotowy. zapraszam do oglądania
środa, 29 lipca 2015
173 - chemiczny tort
dziś pokażę wam tort dla wielbicielki chemii, trochę nie miałam pomysłu na niego, w sumie do momentu zrobienia nie miałam pojęcia jak będzie wyglądał, ale finalnie chyba jest dobrze. poza tym słowa "ten tort był nieziemski" mówią chyba same za siebie.
nie ma figurki, bo musiał być transportowany, a potem jeszcze dzień czekał na imprezę, więc żeby nic się nie stało powstał taki płaski, wycinany z lukru. po raz pierwszy tak robiłam, ale chyba mi się spodoba ta technika.
zobaczcie sami
nie ma figurki, bo musiał być transportowany, a potem jeszcze dzień czekał na imprezę, więc żeby nic się nie stało powstał taki płaski, wycinany z lukru. po raz pierwszy tak robiłam, ale chyba mi się spodoba ta technika.
zobaczcie sami
sobota, 11 lipca 2015
172 - torty V
dziś dwa torty, dla dwóch zodiakalnych raków. jeden dla mnie, drugi dla wujka. w sumie nie robiłabym dla wujka, ale że okrągła rocznica to tak samo jakoś wyszło. a mój? przysłowie "szewc bez butów chodzi" jest tutaj idealne, no ale przecież stwierdziłam, że sama dla siebie nie będę się wysilać. i dobrze stwierdziłam. ten, gdyby był bardziej prosty to też byłby nawet ładnym tortem. zobaczcie sami.
niedziela, 5 lipca 2015
171 - pierniki I
jakiś czas temu robiłam pierniki, na pewną imprezę, dla mamy. i dziś sobie uświadomiłam "czemu ja wam ich nie pokazałam??" więc pokazuję. są takie proste, bez udziwnień, tło, ramka i napis, ale czasem w prostocie siła. na mamy namową dodałam "coś", to "coś" to u mnie kropki, no i w sumie na dobre im wyszło to towarzystwo kropek.
sobota, 27 czerwca 2015
170 - pizza z truskawkami, a może drożdżówka?
nie miało być dziś postu, miało być tylko zdjęcie na fejsbuka. ale jakoś tak w trakcie, a w sumie już dokładnie po zrobieniu ostatniego zdjęcia stwierdziłam, że jednak będzie wpis, na blogu.
pizza z truskawkami. dlaczego pizza? bo jest zrobiona na cieście, na którym robię pizzę, tylko tutaj dodaję więcej cukru. już raz była na blogu, razem z przepisem i w wersji ze śliwkami. dziś też wkleję tutaj ten przepis, a owoce możecie wykorzystać dowolne. mi jedynie nie smakowała z malinami, w sumie nie wiem dlaczego, ale z borówkami, ze śliwkami, jabłkami czy truskawkami jest przepyszna.
wiem, że zdjęcia praktycznie identyczne jak w tamtym poście kiedyś, ale wczoraj tak spodobało mi się robienie zdjęć w trakcie robienia tortu. przypomniałam sobie jak dawniej pracowałam i postanowiłam dziś też tak zadziałać. zapraszam do czytania, a na zdjęciu poniżej, potrzebne półprodukty: ciasto, kruszonka, śmietana i truskawki.
pizza z truskawkami. dlaczego pizza? bo jest zrobiona na cieście, na którym robię pizzę, tylko tutaj dodaję więcej cukru. już raz była na blogu, razem z przepisem i w wersji ze śliwkami. dziś też wkleję tutaj ten przepis, a owoce możecie wykorzystać dowolne. mi jedynie nie smakowała z malinami, w sumie nie wiem dlaczego, ale z borówkami, ze śliwkami, jabłkami czy truskawkami jest przepyszna.
wiem, że zdjęcia praktycznie identyczne jak w tamtym poście kiedyś, ale wczoraj tak spodobało mi się robienie zdjęć w trakcie robienia tortu. przypomniałam sobie jak dawniej pracowałam i postanowiłam dziś też tak zadziałać. zapraszam do czytania, a na zdjęciu poniżej, potrzebne półprodukty: ciasto, kruszonka, śmietana i truskawki.
169 - torty IV
popełniłam w tym tygodniu dwa torty. może to nieskromne, ale bardzo je lubię, choć wiem, że mogłyby być dużo lepsze. masa niedociągnięć, krzywizn i w ogóle nieprofesjonalnych zachowań, ale z każdym kolejnym staram się bardziej i mam nadzieję, że mój proces samodoskonalenia się w dziedzinie robienia tortów kiedyś przyniesie oczekiwane rezultaty.
a jakie torty? jeden jako podziękowanie i pożegnanie klasy szóstej przez piątą, a drugi dla budowlańca. już raz robiłam tort w podobnej tematyce, no i tutaj widać spore postępy, chociażby w kładzeniu cegieł, ale zobaczcie sami.
a jakie torty? jeden jako podziękowanie i pożegnanie klasy szóstej przez piątą, a drugi dla budowlańca. już raz robiłam tort w podobnej tematyce, no i tutaj widać spore postępy, chociażby w kładzeniu cegieł, ale zobaczcie sami.
środa, 24 czerwca 2015
168 - urodzinowe pierniki z pieskiem i kotkiem
po bardzo długim oczekiwaniu w końcu mogę pokazać wam urodzinowe pierniki dla mojej kuzynki. dziś dowiedziałam się, że pokonały ocean, dotarły w jednym kawałku i podobały się małej solenizantce, więc dzielę się z wami zdjęciami.
wtorek, 23 czerwca 2015
167 - szczęście
szczęście ma wiele znaczeń i obliczy. dziś skupimy się na szczęściu, które niosą nam inni ludzie. czymże byśmy byli gdyby nie rodzina, przyjaciele, znajomi, a nawet obcy ludzie? to oni wszyscy napędzają nas do działania, dają chęci do życia i sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi.
czasem najprostszy gest, nawet od kogoś nieznajomego może sprawić, że przez cały dzień się uśmiechamy. wiadomo, działa to w dwie strony.. może nas ktoś zranić, ale jeśli nie spróbujemy to się nie przekonamy, a zawsze lepiej żałować, że się coś zrobiło niż, że się czegoś nie zrobiło.
taka nasza ludzka natura, boimy się często, ale po to są nam dani bliscy, żeby nas wspierać i żeby wspólnie dążyć do osiągnięcia szczęścia w życiu. nic nigdy nie jest proste, ale warto zabiegać, żeby mieć kogoś w życiu. kogoś takiego, do kogo można zadzwonić i pogadać o bzdurach, tak wielkich, że to się w głowie nie mieści i w sumie dobrze dla tego kogoś, że nie mam zasięgu na co dzień. warto zabiegać, żeby mieć kogoś na kim można polegać w każdej sytuacji, kto wysłucha, pomoże, czasem da pozytywnego kopniaka i ustawi nas do pionu.
wiem, że zawsze powtarzałam, że jestem aspołeczna, ale mam kolegę, który zapewnia, że jest introwertykiem, a tak naprawdę jest duszą towarzystwa. no nie zawsze to co nam się wydaje, jest takie jak nam się wydaje. czasem przybieramy maski i udajemy kogoś innego, ale jakkolwiek twardzi byśmy nie byli to taka już nasza natura, że mimo wszystko jesteśmy gatunkiem społecznym i do poprawnego życia potrzebni nam są inni.
a w ogóle post powstał bo "zauważyłam, że już dawno nic nie było". no jak można takiego zdania nie wziąć pod uwagę? no musiałam coś napisać.
udanego tygodnia życzę, to już w sumie wakacje, więc cieszmy się wolnym czasem i spędźmy go mądrze podążając za szczęściem.
czasem najprostszy gest, nawet od kogoś nieznajomego może sprawić, że przez cały dzień się uśmiechamy. wiadomo, działa to w dwie strony.. może nas ktoś zranić, ale jeśli nie spróbujemy to się nie przekonamy, a zawsze lepiej żałować, że się coś zrobiło niż, że się czegoś nie zrobiło.
taka nasza ludzka natura, boimy się często, ale po to są nam dani bliscy, żeby nas wspierać i żeby wspólnie dążyć do osiągnięcia szczęścia w życiu. nic nigdy nie jest proste, ale warto zabiegać, żeby mieć kogoś w życiu. kogoś takiego, do kogo można zadzwonić i pogadać o bzdurach, tak wielkich, że to się w głowie nie mieści i w sumie dobrze dla tego kogoś, że nie mam zasięgu na co dzień. warto zabiegać, żeby mieć kogoś na kim można polegać w każdej sytuacji, kto wysłucha, pomoże, czasem da pozytywnego kopniaka i ustawi nas do pionu.
wiem, że zawsze powtarzałam, że jestem aspołeczna, ale mam kolegę, który zapewnia, że jest introwertykiem, a tak naprawdę jest duszą towarzystwa. no nie zawsze to co nam się wydaje, jest takie jak nam się wydaje. czasem przybieramy maski i udajemy kogoś innego, ale jakkolwiek twardzi byśmy nie byli to taka już nasza natura, że mimo wszystko jesteśmy gatunkiem społecznym i do poprawnego życia potrzebni nam są inni.
a w ogóle post powstał bo "zauważyłam, że już dawno nic nie było". no jak można takiego zdania nie wziąć pod uwagę? no musiałam coś napisać.
udanego tygodnia życzę, to już w sumie wakacje, więc cieszmy się wolnym czasem i spędźmy go mądrze podążając za szczęściem.
niedziela, 14 czerwca 2015
166 - torty III
dziś mam do pokazania dwa zaległe torty. nie miałam czasu wcześniej, a że dziś mam zająć się czymś innym to okazja idealna. jeden z kubusiem puchatkiem, a drugi? hmmm... ze wszystkim co (chyba?) lubi mój brat, nie określił co chce więc sama zadecydowałam.
wtorek, 2 czerwca 2015
165 - język muzyki
od prawie tygodnia wpis chodzi mi po głowie, ale jakoś zawsze nie ten czas, a i teraz powinnam robić coś innego. co tam. piszemy. a do napisania popchnął mnie niedawno poznany ktoś kto powiedział, że czyta i że nawet może być, więc może warto robić to co robię?
język muzyki. w sumie nie wiem czy istnieje takie pojęcie. pewnie gdzieś istnieje i już się pojawiło. wytłumaczę czym dla mnie jest, albo jak go zobaczyć. nie ważne czy ktoś jest gruby czy chudy, mądry czy głupi, biały czy czarny, ładny czy brzydki, stąd czy obcy, wysoki czy niski, jeśli choć trochę czuje taką muzykę jak ty i chce ją tworzyć/słuchać razem z tobą to ta osoba jest warta zainteresowania, albo poświęcenia uwagi, chociażby na malutką chwilkę. po tym poznajemy język muzyki, nie ma barier, wszyscy w danej chwili są równi i nawet nieporozumienia czy, np. bariery językowe, znikają, a w ich miejsce pojawia się piękno wydobyte z instrumentów, czy to tych tradycyjnych czy głosowych.
jeszcze do niedawana język muzyki to były dla mnie nuty. nuty nuty nuty wszędzie nuty. przez tyle lat grałam tylko i wyłącznie z nut, że jak ktoś kiedyś powiedział mi, że mam zaprzestać to prawie go wyśmiałam. jednak teraz po prawie roku uczenia się życia i grania bez nut, mogę powiedzieć, że absolutnie nie był to zmarnowany czas. przy nutach zostałam, bo granie w orkiestrze opiera się na innych zasadach niż gra w kapeli, jednak teraz mogę docenić jeden i drugi sposób. początki porzucenia tego znanego i bezpiecznego języka, który zamykał się w nutach był szalenie trudny, dla mnie, ale również dla osób pomagających ogarnąć nowy, wyzwolony język. wiadomo, potrzeba jeszcze wielu lat żeby zagrać tak jak bym chciała, ale małymi kroczkami do celu. nie wolno się poddawać, trzeba ćwiczyć ćwiczyć ćwiczyć, aż w końcu nadejdzie ten dzień kiedy kolejny dźwięk sam wpadnie do głowy i nie trzeba będzie podpowiedzi innych osób.
w muzyce, szczególnie tej ludowej, piękne jest to, że nie potrzeba kończyć szkół muzycznych ani żadnych kursów, by znaczyć coś pośród innych osób, jeśli umiesz cokolwiek to już jesteś wielki. w takiej muzyce liczy się przede wszystkim radość z jej tworzenia i radość z przebywania z osobami, które chcą to robić wspólnie z nami. to jest bezcenne i dlatego ta muzyka jest tak wspaniała. wspaniałe jest to jak podchodzi ktoś całkowicie obcy i zaczyna grać to samo co my i widać, że strasznie go to cieszy.
język muzyki. istnieje czy nie, można wyrazić nim wszystkie uczucia, zaczynając od miłości poprzez wesele, żałobę. muzyka jest uniwersalna i dla każdego. jednak nie każdego można przekonać do każdego rodzaju muzyki, uszanujmy to, nie można komuś na siłę dyktować co ma robić, czego słuchać tylko dlatego, że nam się to nie podoba. dla jednych muzyka klasyczna to bóstwo, dla innych hip hop, dla innych disco polo, jeszcze inny może lubić kilka odmiennych rodzajów i za żaden z nich nie można nikogo negować. to, że czegoś słucha i wie, że coś mu się podoba to już sukces. a kolejne, to tylko kwestia czasu, odpowiednich ludzi i mnóstwa chęci.
język muzyki. w sumie nie wiem czy istnieje takie pojęcie. pewnie gdzieś istnieje i już się pojawiło. wytłumaczę czym dla mnie jest, albo jak go zobaczyć. nie ważne czy ktoś jest gruby czy chudy, mądry czy głupi, biały czy czarny, ładny czy brzydki, stąd czy obcy, wysoki czy niski, jeśli choć trochę czuje taką muzykę jak ty i chce ją tworzyć/słuchać razem z tobą to ta osoba jest warta zainteresowania, albo poświęcenia uwagi, chociażby na malutką chwilkę. po tym poznajemy język muzyki, nie ma barier, wszyscy w danej chwili są równi i nawet nieporozumienia czy, np. bariery językowe, znikają, a w ich miejsce pojawia się piękno wydobyte z instrumentów, czy to tych tradycyjnych czy głosowych.
jeszcze do niedawana język muzyki to były dla mnie nuty. nuty nuty nuty wszędzie nuty. przez tyle lat grałam tylko i wyłącznie z nut, że jak ktoś kiedyś powiedział mi, że mam zaprzestać to prawie go wyśmiałam. jednak teraz po prawie roku uczenia się życia i grania bez nut, mogę powiedzieć, że absolutnie nie był to zmarnowany czas. przy nutach zostałam, bo granie w orkiestrze opiera się na innych zasadach niż gra w kapeli, jednak teraz mogę docenić jeden i drugi sposób. początki porzucenia tego znanego i bezpiecznego języka, który zamykał się w nutach był szalenie trudny, dla mnie, ale również dla osób pomagających ogarnąć nowy, wyzwolony język. wiadomo, potrzeba jeszcze wielu lat żeby zagrać tak jak bym chciała, ale małymi kroczkami do celu. nie wolno się poddawać, trzeba ćwiczyć ćwiczyć ćwiczyć, aż w końcu nadejdzie ten dzień kiedy kolejny dźwięk sam wpadnie do głowy i nie trzeba będzie podpowiedzi innych osób.
w muzyce, szczególnie tej ludowej, piękne jest to, że nie potrzeba kończyć szkół muzycznych ani żadnych kursów, by znaczyć coś pośród innych osób, jeśli umiesz cokolwiek to już jesteś wielki. w takiej muzyce liczy się przede wszystkim radość z jej tworzenia i radość z przebywania z osobami, które chcą to robić wspólnie z nami. to jest bezcenne i dlatego ta muzyka jest tak wspaniała. wspaniałe jest to jak podchodzi ktoś całkowicie obcy i zaczyna grać to samo co my i widać, że strasznie go to cieszy.
język muzyki. istnieje czy nie, można wyrazić nim wszystkie uczucia, zaczynając od miłości poprzez wesele, żałobę. muzyka jest uniwersalna i dla każdego. jednak nie każdego można przekonać do każdego rodzaju muzyki, uszanujmy to, nie można komuś na siłę dyktować co ma robić, czego słuchać tylko dlatego, że nam się to nie podoba. dla jednych muzyka klasyczna to bóstwo, dla innych hip hop, dla innych disco polo, jeszcze inny może lubić kilka odmiennych rodzajów i za żaden z nich nie można nikogo negować. to, że czegoś słucha i wie, że coś mu się podoba to już sukces. a kolejne, to tylko kwestia czasu, odpowiednich ludzi i mnóstwa chęci.
sobota, 23 maja 2015
164 - torty II
dziś pokażę wam kolejną porcję tortów. będzie coś nie kulinarnie niedługo, ale jakoś nie mogę się zmóc w sobie, bo tyle się dzieje ostatnio ;) nie będę się rozwlekać, prawie same okrągłe rocznice, fajne są takie osiemdziesiątki, pięćdziesiątki, sześćdziesiątki. była w tym tygodniu jeszcze jedna ważna, osiemdziesiąta rocznica urodzin, ale za późno się dowiedziałam i niestety nie zdążyłam nic przygotować, ale tort był (wprawdzie nie mój :) więc wszystko było na swoim miejscu. a teraz zapraszam do oglądania.
poniedziałek, 11 maja 2015
163 - torty I
jak obiecałam w poprzednim poście, będzie dużo zdjęć. zebrało się kilka tortów do pokazania. stwierdziłam, że co jakiś czas będę pokazywać większe ilości, a nie każdy osobno. zobaczymy jak mi wyjdzie. wśród tortów jest mój ulubiony - z misiem, komunijne, z "krainą lodu", piłkarski i taki z orłem. zresztą zobaczcie sami. zapraszam
niedziela, 10 maja 2015
162 - pomysł na prezent
dziś pokażę wam pomysł na prezent. prezent dla osoby, która nie lubi dostawać prezentów. może lubi dostawać, ale nie kupione, a takie zrobione, to jak najchętniej. prezent dla babci na osiemdziesiąte urodziny. tort będzie też, ale w późniejszym czasie. wczoraj było tylko symbolicznie.
ogólnie to nie wiedziałam co wymyślić, dopiero dwa dni przed urodzinami wpadłam na pomysł, więc prezent potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby być w pełni gotowym do użycia.
a co wymyśliłam?
cukier i ekstrakt waniliowy
ogólnie to nie wiedziałam co wymyślić, dopiero dwa dni przed urodzinami wpadłam na pomysł, więc prezent potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby być w pełni gotowym do użycia.
a co wymyśliłam?
cukier i ekstrakt waniliowy
niedziela, 26 kwietnia 2015
161 - tort z kotami i myszami
znów. znów koty, ale cieszą się one powodzeniem wśród dzieci i w sumie nie są jakieś super trudne do zrobienia. postawiłam tym razem na rudego kota. bo czarne, mimo, że fajnie wyglądają (tu i tu) to jednak są czarne, a jedzenie czarnego lukru jakoś do mnie nie przemawia.
mamie nie podobały się frędzle na poduszce, zaś siostrze właśnie one się bardzo podobały bo: "takie królewskie", ile ludzi tyle opinii. początkowo był tylko jeden duży kot, potem pod wpływem sugestii ze strony mamy zrobiłam drugiego, małego, wystraszonego. boi się myszy, takiej grubaśnej.
mamie nie podobały się frędzle na poduszce, zaś siostrze właśnie one się bardzo podobały bo: "takie królewskie", ile ludzi tyle opinii. początkowo był tylko jeden duży kot, potem pod wpływem sugestii ze strony mamy zrobiłam drugiego, małego, wystraszonego. boi się myszy, takiej grubaśnej.
wtorek, 21 kwietnia 2015
160 - muzyczny tort z gitarzystą
tort na osiemnastkę dla kuzyna. bałam się robić figurkę, miało być tylko muzycznie, w końcu jednak stwierdziłam, że spróbuję. wyszedł trochę grubas, ale fryzura się zgadza i gitara podobna, choć może udawać że to mandolina. zobaczcie sami.
środa, 15 kwietnia 2015
159 - czy warto inwestować w pasje?
temat na dłuższą dyskusję. cały dzień w głowie układam wszystkie za i przeciw. chociaż tych przeciw chyba nie było, albo bardzo mało.
do refleksji skłonił mnie pewien ktoś, dla kogo również ważne jest inwestowanie w to co lubi i sprawianie tym radości innym.
no i jak to z tym jest? warto inwestować, czy nie?
moje zdanie jest jednoznaczne. warto.
niezależnie jakiej dziedziny dotyczy pasja, zainteresowanie, zawsze warto.
idealnym przykładem może być to, że właśnie przed chwilą, znów zrobiłam zamówienie w sklepie z rzeczami do dekorowania ciastek i tortów.
nie wiem od czego zacząć, bo ten post może połączyć (chyba po raz pierwszy) wszystko, czego dotyczy blog, w jednym wpisie.
do refleksji skłonił mnie pewien ktoś, dla kogo również ważne jest inwestowanie w to co lubi i sprawianie tym radości innym.
no i jak to z tym jest? warto inwestować, czy nie?
moje zdanie jest jednoznaczne. warto.
niezależnie jakiej dziedziny dotyczy pasja, zainteresowanie, zawsze warto.
idealnym przykładem może być to, że właśnie przed chwilą, znów zrobiłam zamówienie w sklepie z rzeczami do dekorowania ciastek i tortów.
nie wiem od czego zacząć, bo ten post może połączyć (chyba po raz pierwszy) wszystko, czego dotyczy blog, w jednym wpisie.
sobota, 28 marca 2015
158 - tort ogródek
dziś szybko, pokażę tylko zdjęcia i obiecuję, że powstanie niedługo coś nie tortowego, bo ostatnio bardzo słodko się zrobiło tutaj.
tort z ogródkiem, w trakcie stwierdziłam, że sam ogródek to będzie mało i zrobiłam wypoczywającego po ciężkiej pracy ogrodnika. do tego koszyczek z zebranymi już plonami, warzywa, no i płot. po dodaniu ostatnich szczegółów jakim były nieplanowane kwiatki na nieplanowanej trawie, stwierdziłam, że jestem zadowolona i chyba teraz to jest mój ulubiony tort
tort z ogródkiem, w trakcie stwierdziłam, że sam ogródek to będzie mało i zrobiłam wypoczywającego po ciężkiej pracy ogrodnika. do tego koszyczek z zebranymi już plonami, warzywa, no i płot. po dodaniu ostatnich szczegółów jakim były nieplanowane kwiatki na nieplanowanej trawie, stwierdziłam, że jestem zadowolona i chyba teraz to jest mój ulubiony tort
piątek, 27 marca 2015
157 - tort z T1
ogórek, T1, dla mnie hipisowskie auto. nie ważne, pojawiło się na torcie, koślawe z za małą przednią szybą i bez lusterek, ale wygląda podobnie, ma 4 koła i prawie jedzie więc chyba jest w miarę dobrze.
nie bardzo miałam pomysł na resztę dekoracji, ale jak już pisałam, mi to auto kojarzy się z hipisami, oni zaś z kwiatami, tak więc całości dopełniły kiaty, które wpasowały się kolorystycznie.
nie bardzo miałam pomysł na resztę dekoracji, ale jak już pisałam, mi to auto kojarzy się z hipisami, oni zaś z kwiatami, tak więc całości dopełniły kiaty, które wpasowały się kolorystycznie.
niedziela, 22 marca 2015
156 - tort z góralskim basistą
pokażę jeszcze jeden tort w dniu dzisiejszym. w poprzednim poście pokazałam na końcu zdjęcie dwóch nieozdobionych tortów. teraz możecie zobaczyć ten drugi. dla basisty z kapeli góralskiej. w sumie była to moja trzecia postać i nadal nie do końca mi się podoba, szczególnie twarz, ale będę pracować przy kolejnych i pamiętać o popełnionych błędach.
155 - tort z filemonem i bonifacym
dziś chciałam wam pokazać kolejny koci tort. koty cieszą się dużą sympatią wśród dzieci. ten jako drugi dla przeuroczej solenizantki. w tamtym roku był taki. śmiałam się że do osiemnastki będę jej robić torty, ale chyba by mi pomysłów zabrakło. tutaj koty, bo jako zwierzątka znajdują się one pierwsze na liście ulubionych, myszy do kompletu no i kłębki włóczki żeby filemonowi się nie nudziło.
czwartek, 19 marca 2015
154 - pierniki tematyczne
zacznę od tego, że mama kazała mi iść spać najpóźniej o pierwszej. znów jej nie posłuchałam... ale chciałam pokazać wam pierniki jakie ostatnio robiłam (w końcu jakieś ciastka zaczęłam znów robić, bo tak dawno nic nie dekorowałam). miałam pokazać wcześniej, ale ja to ja i nie umiem (nadal!) zorganizować sobie czasu i poukładać zajęć tak żeby zdążyć ze wszystkim, a na dodatek moim ulubionym zajęciem jest zabijanie snem brak słonecznej witaminy, więc tym sposobem znów siedzę w nocy i piszę.
pierniki dla kuzynki, jest nauczycielką i chciała coś fajnego do szkoły, dla dzieciaków. stanęło na tym, że zrobię na piernikach logo szkoły. zrobiłam w kilku wersjach kolorystycznych. lubię robić powtarzalne pierniki, bo jak mam wymyślać co na którym zrobić to dużo czasu mi to zajmuje, a tak nie zastanawiam się tylko lukruję.
pierniki dla kuzynki, jest nauczycielką i chciała coś fajnego do szkoły, dla dzieciaków. stanęło na tym, że zrobię na piernikach logo szkoły. zrobiłam w kilku wersjach kolorystycznych. lubię robić powtarzalne pierniki, bo jak mam wymyślać co na którym zrobić to dużo czasu mi to zajmuje, a tak nie zastanawiam się tylko lukruję.
wtorek, 3 marca 2015
153 - tort z małą syrenką
może to za dużo powiedziane, że to mała syrenka - arielka. powiedzmy, że to postać stylizowana na bohaterkę bajki. jej przyjaciele również trochę podobni, głównie kolorami, ale jak na razie uczę się robić postacie i wychodzi co wychodzi. zdecydowanie bardziej wolę malować coś lukrem na ciastkach, albo robić po prostu różyczki jak na ostatnim torcie. jednak pojawiło się wyzwanie więc je podjęłam. myślę, że może pięćdziesiąta figurka z kolei będzie dobra, a te na razie są, ale mnie nie porywają ;) zobaczcie sami, nie jest najgorzej ale mogłoby być duuuużo lepiej.
niedziela, 1 marca 2015
152 - tort na rocznicę ślubu
pisałam kiedyś, że córka znajomych zainspirowała mnie i chcę stworzyć koszyczek z różami jako dekorację na tort. i zrobiłam! szybciej niż myślałam.
tort jako niespodzianka dla rodziców koleżanki. dostałam wolną rękę co do dekoracji więc stwierdziłam, że to musi być koszyczek (po drodze w sumie miałam jeszcze w planie łabędzie, ale po nieudanej próbie - jednemu złamała się głowa - zrezygnowałam). koszyczek musiał być oczywiście obficie wypełniony różyczkami. zobaczcie sami:
tort jako niespodzianka dla rodziców koleżanki. dostałam wolną rękę co do dekoracji więc stwierdziłam, że to musi być koszyczek (po drodze w sumie miałam jeszcze w planie łabędzie, ale po nieudanej próbie - jednemu złamała się głowa - zrezygnowałam). koszyczek musiał być oczywiście obficie wypełniony różyczkami. zobaczcie sami:
sobota, 28 lutego 2015
151 - gdzie ta wyobraźnia?
ostatkiem sił dzisiaj, ale napiszę. od wczoraj nie mogę się do niego zabrać, a już od dwóch dni chcę go napisać. taka przewrotność, jak zwykle, tego co chcę i tego co robię nie sposób pogodzić.
do napisania tego postu natchnęła mnie córka kuzynki, która zostawiła, zabawkę - konika (zobaczycie zdjęcie poniżej) na mojej poduszce. a ja kładąc się spać trafiłam na niego i wbił mi on do głowy pewien pomysł.
do napisania tego postu natchnęła mnie córka kuzynki, która zostawiła, zabawkę - konika (zobaczycie zdjęcie poniżej) na mojej poduszce. a ja kładąc się spać trafiłam na niego i wbił mi on do głowy pewien pomysł.
środa, 18 lutego 2015
150 - piernikowe kwiatuszki
piekłam dziś pierniki do ćwiczeń do lukrowania i pod koniec pieczenia już nie miałam pomysłu na kształty więc wycięłam malutkie kwiatki z ostatnio kupionej foremki, niby służy ona do wycinania z lukru a potem do robienia róż, ale ja wykroiłam pierniki i też dobrze wyszły, takie na raz. miały być do zjedzenia takie normalne bez udziwnień. potem stwierdziłam że polukruję lukrem z cytryną (tak naprawdę ten etap zrobiła za mnie siostra). no i stały sobie takie polukrowane, a ja zauważyłam cukier który zrobiłam już jakiś czas temu - czerwony. no i taka radość bo w końcu mogłam go wykorzystać. pędzelkiem pozaznaczałam na piernikach miejsca gdzie chcę aby cukier był i wrzucałam takie pierniki do miseczki. wychodziły piękne kwiatuszki, proste a chyba efektownie wyglądające.
wtorek, 17 lutego 2015
149 - recenzja "francuska oberża"
ostatnio jakoś mniej książek wam pokazuję, a przecież tak lubię czytać. już jakiś czas temu przeczytałam chyba sześć albo siedem, przez dłuższy czas stały na półce i czekały aż coś o nich napiszę. ale było to w okresie gdy mniej pisałam i jakoś nie potrafiłam sobie poukładać w głowie myśli żeby o nich napisać. może jeszcze napiszę.. nie tak długo i nie o każdej osobno, ale zbiorowo o wszystkich po trochę. ale jeśli już się porwę na napisanie takiego postu to trochę czasu on zajmie bo przypomnienie sobie tyle treści przeczytanych już jakiś czas temu nie będzie łatwe.
dziś jednak o czymś innym, o jednej konkretnej, przeczytanej też już jakiś czas temu, ale miałam około kulinarne posty i żeby wam nie spamować ten musiał poczekać. wiem, że nawet jeden dziennie post może niektórych irytować, ale zapewne niedługo znów braknie mi tematów i posty będą rzadziej.
a dziś o książce takiej normalnej, bez udziwnień. taka po prostu, do przeczytania i rozluźnienia. nie do myślenia, analizowania tylko po prostu dla rozrywki.
dziś jednak o czymś innym, o jednej konkretnej, przeczytanej też już jakiś czas temu, ale miałam około kulinarne posty i żeby wam nie spamować ten musiał poczekać. wiem, że nawet jeden dziennie post może niektórych irytować, ale zapewne niedługo znów braknie mi tematów i posty będą rzadziej.
a dziś o książce takiej normalnej, bez udziwnień. taka po prostu, do przeczytania i rozluźnienia. nie do myślenia, analizowania tylko po prostu dla rozrywki.
poniedziałek, 16 lutego 2015
148 - pączki. u mnie?
zapierałam się przed robieniem pączków. mówiłam, że nie, że nie robię, że nie lubię. to znaczy, pączki lubię, ale nie lubię zapachu przy smażeniu ich. tłusty czwartek minął, nawet nie myślałam wtedy żeby coś robić, bo ciocia zawsze zaprasza na pyszne domowe, więc po co się wygłupiać i robić konkurencję. ale gdzieś tam z tyłu głowy miałam pomysł, że zrobię pączki w sobotę, bo dużo czasu i już nie tłusty czwartek. więc zrobiłam. z tego przepisu. dla mnie ciasto przed wyrastaniem już było smaczne (tak, mam manię, że próbuję surowe ciasto, podobno to nie zdrowe, czy coś, mi nigdy nic nie było jeszcze) więc pączki dobrze się zapowiadały. nie mogło być inaczej, przepisy z tego bloga do którego podlinkowałam przepis, zawsze wychodzą i są dobre, nie ma innej opcji ;)
a moje pączki? były smaczne, trochę ładne, a poza tym krzywe na wszystkie strony. nie mam pojęcia jak zrobić żeby każdy był równy, okrąglutki, ale to zapewne kwestia wprawy, a jeśli ja pączki robiłam rok temu, to wprawy nie mam praktycznie żadnej. zobaczcie sami.
a moje pączki? były smaczne, trochę ładne, a poza tym krzywe na wszystkie strony. nie mam pojęcia jak zrobić żeby każdy był równy, okrąglutki, ale to zapewne kwestia wprawy, a jeśli ja pączki robiłam rok temu, to wprawy nie mam praktycznie żadnej. zobaczcie sami.
niedziela, 15 lutego 2015
147 - pierniki na bal charytatywny
chciałam wam pokazać pierniki, które robiłam na bal charytatywny. stowarzyszenie 'nasz dom' działa na rzecz osób niepełnosprawnych. już kolejny rok z rzędu organizowali imprezę charytatywną. w tamtym roku postanowiłam, że zrobię i przekażę pierniki na licytację/loterię. jak postanowiłam, tak zrobiłam, a efekty zaraz zobaczycie.
poniedziałek, 9 lutego 2015
146 - o 'domowych melodiach' słów kilka
napełniona muzycznym optymizmem mam dziś ochotę napisać post, który już dawno chciałam napisać.
o przewspaniałym, bardzo domowym, takim "do przytulenia" zespole. domowe melodie, bo o nich mowa. już sama nazwa jest ciepła i domowa. dokładnie pamiętam kiedy ich pierwszy raz usłyszałam, późno w nocy, po ciężkim dniu wyświetlił mi się na fejsbuku post od jednej kulinarnej blogerki. taki post na dobranoc, chyba nawet z życzeniami dobrej nocy. i był tam link do utworu 'północ'. przesłuchałam raz, drugi trzeci, dziesiąty. poznałam 'zbyszka' i 'grażkę' i przepadłam. na amen. poszłam spać duuuużo później niż zamierzałam, ale odkryłam coś wartościowego.
niedziela, 8 lutego 2015
145 - pierniki regionalne 3
wiem, że na pewno jeszcze jakieś regionalne pierniki powstaną i żeby nie powtarzać nazwy za każdym razem, będę te posty numerować. myślałam w sumie, że tych pierników powstało więcej, a dopiero dwa razy było o nich napisane tutaj po raz pierwszy gdzieś tam daleko na końcu postu, tutaj po raz drugi, ten post cały poświęcony był tylko takim piernikom. był też regionalny tort, ale to inna bajka :)
dziś znów pokażę wam pierniki, które staram się aby przypomniały choć trochę, w niektórych elementach, coś z naszego regionalnego zespołu. już mam pomysły na kolejne, ale to musi nadarzyć się odpowiednia okazja.
spróbowałam nowych wzorów na piernikach, koronka. strasznie mi się podoba i efekt i praca z tym. muszę podpatrzeć więcej wzorów, bo to co dziś zobaczycie to moja radosna twórczość, na temat koronkowych wzorów. dziś jak zobaczyłam bluzkę koleżanki musiałam jej zdjęcie zrobić, pewnie na kolejnym pierniku, czy gdzieś tam w przyszłości zobaczycie wzór z jej bluzki.
póki co zapraszam do oglądania. tutaj pierniki czekające na dalsze lukrowanie.
dziś znów pokażę wam pierniki, które staram się aby przypomniały choć trochę, w niektórych elementach, coś z naszego regionalnego zespołu. już mam pomysły na kolejne, ale to musi nadarzyć się odpowiednia okazja.
spróbowałam nowych wzorów na piernikach, koronka. strasznie mi się podoba i efekt i praca z tym. muszę podpatrzeć więcej wzorów, bo to co dziś zobaczycie to moja radosna twórczość, na temat koronkowych wzorów. dziś jak zobaczyłam bluzkę koleżanki musiałam jej zdjęcie zrobić, pewnie na kolejnym pierniku, czy gdzieś tam w przyszłości zobaczycie wzór z jej bluzki.
póki co zapraszam do oglądania. tutaj pierniki czekające na dalsze lukrowanie.
piątek, 6 lutego 2015
144 - tort z kotem i myszami
uwielbiam tego kota. jak kotów nie lubię tak kociak z tego tortu jest moim ulubionym.
nie miałam pomysłu na wykonanie tego tortu, miał być kot, jakieś myszy, coś w ten deseń. na początku chciałam zrobić na płasko, ale w końcu zdecydowałam się na figurkę i nie żałuję. to już wyższy poziom zaawansowania jeśli chodzi o lepienie figurek, chociaż powiem wam, że lepiłam wczoraj prosty koszyczek z różami z plasteliny razem z córeczką znajomych i była to taka sama frajda. a koszyczek chyba wykorzystam przy którymś torcie, dziecko potrafi zainspirować :)
a tort? zobaczcie sami
nie miałam pomysłu na wykonanie tego tortu, miał być kot, jakieś myszy, coś w ten deseń. na początku chciałam zrobić na płasko, ale w końcu zdecydowałam się na figurkę i nie żałuję. to już wyższy poziom zaawansowania jeśli chodzi o lepienie figurek, chociaż powiem wam, że lepiłam wczoraj prosty koszyczek z różami z plasteliny razem z córeczką znajomych i była to taka sama frajda. a koszyczek chyba wykorzystam przy którymś torcie, dziecko potrafi zainspirować :)
a tort? zobaczcie sami
czwartek, 5 lutego 2015
143 - tort ze scooby doo (i piernik)
dziś znów zarzucę was zdjęciami, ale dziś chyba mój ulubiony tort. podejrzewam, że to ze względu na bohatera tortu - scoobiego. moja ulubiona bajka z dzieciństwa :) po prostu zawsze z zapartym tchem oglądałam, bałam się i dochodziłam do tego kto jest potworem. może dlatego teraz tak lubię thillery i kryminały? nie ważne, tort jest najważniejszy, no i piernik. piernik powstał przy okazji, ale o tym za chwilę. teraz patrzcie na tort.
sobota, 31 stycznia 2015
142 - pierniki z podziękowaniem
chwalić się nie lubię, ale czasem trzeba. pierniki z podziękowaniem dla szanownej komisji, że zniosła nasz widok i stres na obronach. tak. pisze do was inżynier. ale wcale się nim nie czuję, nic się nie zmieniło. a najcenniejsze wyniesione ze studiów są znajomości, dopiero potem ewentualnie dyplom, który pewnie niedługo dostanę.
a pierniki? takie jak zobaczycie na zdjęciach. nie wszystkim się podobają, ale nie wszystkim w życiu dogodzić można.
a pierniki? takie jak zobaczycie na zdjęciach. nie wszystkim się podobają, ale nie wszystkim w życiu dogodzić można.
niedziela, 25 stycznia 2015
141 - pierniki na dzień babci
już trochę minęło od dnia babci, ale miałam inne pomysły na posty więc ten jest dopiero teraz. wiedziałam, że chcę zrobić babciom pierniki w kształcie serca. potem musiałam dobrać kolory. tu zaczął się problem bo nie mogłam nic wymyślić, w końcu stwierdziłam, że babcie to przecież dziewczyny, więc zrobię im różowe dziewczyńskie pierniki, dla urozmaicenia jest też błękitny kolor.
140 - tort z gitarą
miały być dziś pierniki, które robiłam na dzień babci, ale już nie mogłam się doczekać pokazać ten tort. więc on jest pierwszy.
dla młodej gitarzystki. gitara wprawdzie nie ma strun, ale i bez nich wygląda jak gitara, następnym razem struny będą. kwiat do towarzystwa żeby gitarze smutno nie było. zresztą zobaczcie sami.
dla młodej gitarzystki. gitara wprawdzie nie ma strun, ale i bez nich wygląda jak gitara, następnym razem struny będą. kwiat do towarzystwa żeby gitarze smutno nie było. zresztą zobaczcie sami.
sobota, 24 stycznia 2015
139 - pierniki stylizowane na styl regionalny
robiłam niedawno pierniki. można powiedzieć - zespołowe. jednak aby nazwać je zespołowymi potrzeba jeszcze trochę pracy w ustaleniu odpowiednich wzorów i technik - będę próbować.
kolor niebieski, jak nasze spódnice, choć przecież mogą być jeszcze w różnych innych kolorach w nawiązaniu do innych elementów ubioru. ale to następnym razem (którego już nie mogę się doczekać). a więc oglądajcie i oceniajcie:
kolor niebieski, jak nasze spódnice, choć przecież mogą być jeszcze w różnych innych kolorach w nawiązaniu do innych elementów ubioru. ale to następnym razem (którego już nie mogę się doczekać). a więc oglądajcie i oceniajcie:
piątek, 23 stycznia 2015
138 - tort dla budowlańca
czekając na mały wyrok, bez żadnych etycznych myśli, w czasie gdy większość ludzi już śpi, mając do zrobienia coś innego, chciałam wam pokazać tort. dla budowlańca. bez ŻADNYCH podtekstów. jak tak teraz na niego patrzę to wiem, że mógł być dużo lepszy, ale finalnie efekt nie był najgorszy, więc jestem pozytywnie nastawiona. (uwaga ze strony rodziny była do koloru cegieł, owszem mogły być ciemniejsze, ale ja jakoś takie kojarzyłam więc takie powstały).
niedziela, 11 stycznia 2015
137 - piernikowe serca na wośp
jak w tamtym roku, tak i w tym, robiłam piernikowe serduszka na wośpową licytację. nie ma co o nich dużo pisać, czerwone z białym napisem. jednak w tym roku inaczej pokrywałam czerwonym lukrem i to zmiana, myślę, na korzyść. oglądajcie
wtorek, 6 stycznia 2015
136 - słów kilka o pewnej góralskiej kapeli
tak strasznie dawno nie było postu muzycznego, a przecież muzyka jest w moim życiu obecna praktycznie codziennie i bez niej, bez tworzenia jej, nie wyobrażam już sobie życia.
miałam pisać o innym zespole, takim bardzo domowym i zwyczajnym, ale o nim też będzie, w kolejnym muzycznym poście, bo nie mogę się doczekać pisać o nich.
a dziś o kapeli. góralskiej. w sumie młodej, bo w takim składzie to niecały rok funkcjonują. młodzi ludzie z wielką pasją i miłością do muzyki. nie można o nich nie napisać. chłopaków znam od dawna z zespołu regionalnego, do którego razem należymy, dziewczyny poznałam potem, w sumie wstyd się przyznać, ale często się zdarza jak mówię że jadę słuchać chłopaków, ale szybko się reflektuję i mówię, że jadę słuchać howerny. bo tak się ta kapela nazywa. z tego co się kiedyś dowiadywałam, to nazwa nie znaczy nic, po prostu gra słów czy coś takiego. ale nazwa chwytliwa i to, że nic nie znaczy, to nawet lepiej, bo oznacza tylko ich, a to duży plus na ich korzyść.
miałam pisać o innym zespole, takim bardzo domowym i zwyczajnym, ale o nim też będzie, w kolejnym muzycznym poście, bo nie mogę się doczekać pisać o nich.
a dziś o kapeli. góralskiej. w sumie młodej, bo w takim składzie to niecały rok funkcjonują. młodzi ludzie z wielką pasją i miłością do muzyki. nie można o nich nie napisać. chłopaków znam od dawna z zespołu regionalnego, do którego razem należymy, dziewczyny poznałam potem, w sumie wstyd się przyznać, ale często się zdarza jak mówię że jadę słuchać chłopaków, ale szybko się reflektuję i mówię, że jadę słuchać howerny. bo tak się ta kapela nazywa. z tego co się kiedyś dowiadywałam, to nazwa nie znaczy nic, po prostu gra słów czy coś takiego. ale nazwa chwytliwa i to, że nic nie znaczy, to nawet lepiej, bo oznacza tylko ich, a to duży plus na ich korzyść.
niedziela, 4 stycznia 2015
135 - piernikowe filiżanki
to chyba najszybsze i najbardziej spontaniczne pierniki jakie robiłam. dla pewnej pani, która od lat zbiera porcelanowe filiżanki. a, że ja miałam filiżankową wykrawaczkę, to stwierdziłam, że takie pierniki muszą powstać. i powstały. oto efekty:
Subskrybuj:
Posty (Atom)